Lao Che „Godzina W”

Tramwajem jadę na Wojnę,
Tramwajem z przedziałem: nur fur Deutsche,
Z pierwszo-sierpniowym potem na skroni,
Z zimnem lufy Visa w nogawce spodni.

Siekiera, motyka, piłka, szklanka,
Biało-czerwona opaska moja, opaska na ramię powstańca,
W kieszeni strach, orzełek i tytoń w bibule,
Ja nie pękam – idę w śmierć ot tak – Na Krótką Koszulę.

Żołnierze podziemi!
Oi!!

Batalion „Zośka” Oi!
Oi!
Batalion „Pięść” Oi!
Oi!
Batalion „Miotła” Oi!
Oi!
„Czata 49″, „Parasol”!

I wyszedłeś Jasny z Czarną bronią w noc,
I poczułeś jak się jeży w dźwięku minut zło,
Zanim padłeś, jeszcze ziemię przeżegnałeś ręką,
Czy to była kula synku, czy ci serce pękło?

„Do Brody – Byczo jest”

[My, Polacy, mamy opinię romantyków…]

Nam jedna szarża – do nieba wzwyż,
I jeden order – nad grobem krzyż.


Lao Che jest dzisiaj uznaną marką na polskim rynku fonograficznym. Grupa zasłynęła przede wszystkim albumem „Powstanie Warszawskie” wydanym w 2005 roku. Płyta została obsypana nagrodami, które jednocześnie stały się udziałem całego zespołu. Album to opowieść o losach powstańczej Warszawy, to jakby wędrówka przez miasto, wraz z bohaterskimi żołnierzami, którzy 1 sierpnia ruszyli do boju. „Godzina W” jest drugim utworem zamieszczonym na krążku, ale niejako otwiera historię zmagań o stolicę. Być może jestem malkontentem, ale nie podzielam ogólnonarodowego entuzjazmu, jaki zapanował po ukazaniu się „Powstania Warszawskiego”. Owszem, należy docenić warstwę dźwiękową albumu – są to zróżnicowane utwory z pogranicza wielu stylów muzycznych – jednakże teksty, w tym wypadku autorstwa Huberta Dobaczewskiego, wokalisty zespołu, nie rzucają na kolana. Jest to bowiem zlepek inwencji twórczej Dobaczewskiego i fragmentów archiwalnych nagrań, wierszy czy pieśni. Momentami brzmi to groteskowo i, co bardziej przewrażliwieni, mogą poczuć się dotknięci dość nietypowym podejściem do twórczości chociażby Baczyńskiego. Ważne jest jednak, iż Lao Che potrafili oddać emocje towarzyszące powstańcom i zmontowali coś, czego jeszcze nie było na polskim rynku, oddając wielkie zasługi naszej narodowej historii. Za to – chwała im.


Okiem Polonisty: Gdyby nie prośba Mateusza o przeczytanie i wypowiedzenie się na temat tekstów przez niego wybranych, nigdy bym się pewnie nie zetknęła z tym zespołem. A tu na stare lata przyszło mi poznać kogoś, kto łączy w swej twórczości nowoczesne spojrzenie na historię, zaakcentowane głównie poprzez język, z tradycją i znajomością tekstów poetyckich m.in. Baczyńskiego „Elegia…o chłopcu…”. I jak wypadło? Całkiem nieźle. Jeżeli jest to jedyny sposób, aby młodzi ludzie poznali np. historię powstania warszawskiego, to proszę bardzo. Każdy sposób jest dobry. Kolokwializm słownictwa połączony z patosem powoduje, że zwłaszcza młody człowiek odbrązowi naszą skomplikowaną historię (wiem z lekcji, że tego strasznie nie lubią).Zrobiono z tego wiersza taki przekaz trochę sensacyjny, trochę przygodowy (bohater ma sporo cech z Bonda).