Edward Eugeniusz Chudzyński „Sierpień”

Sierpień dziś w mieście rozgorzał,
Na piętrach, dachach, w piwnicach,
Promienny i krwawy jak zorza,
Radością pogonił w ulicach.

Wśród domów okrzykiem – jak surmą,
W zaułkach seriami – jak śmiercią.
Tysiące ruszyły do szturmu
W zwycięstwo. Sierpniowe zwycięstwo.

W czerwieni i bieli zuchwałej
Proporców, opasek na rękach,
Nie zważa na ognia nawałę
Szalona, junacka potęga.

A sierpień zachodem nam świeci,
Zachodem co w łunach goreje.
Warszawa rzuciła swe dzieci
Po jutra wolnego nadzieję.


Wymowny tytuł – „Sierpień” – jasno wskazuje nam, do jakich wydarzeń odnosi się wiersz Chudzyńskiego. Pierwszego dnia Powstania Warszawskiego młody poeta zdecydował się na napisanie zagrzewającego do boju utworu. Nie był on obserwatorem zdarzeń stojącym z boku i bezwiednie przyglądającym się dramatowi stolicy. On uczestniczył w walkach. Angażował się w konspiracyjną działalność od pierwszych chwil okupacji, służąc później w Związku Walki Zbrojnej. Okres Powstania Warszawskiego spędził aktywnie, walcząc w szeregach sił Armii Krajowej na Śródmieściu. Podczas boju został ranny, dostał się do niemieckiej niewoli. Stamtąd trafił do stalagu i po wyzwoleniu obozu wszedł w skład 2. Korpusu Polskiego. To wytyczyło jego ścieżkę życiową. Związał się bowiem z emigracją i aktywnie działał, także twórczo, poza granicami kraju. Zajmował się głównie pracami publicystycznymi. Wszyscy miłośnicy badań okresu II wojny światowej zapamiętają go jednak jako jednego z wielu bohaterów, którzy w sierpniu 1944 roku stanęli do walk o Warszawę.


Okiem Polonisty: W tym wierszu zawarta jest cała nadzieja warszawiaków z pierwszych dni sierpnia 1944 roku. Powstanie miało być zrywem niezwykłym ( tak niewielu stanęło przeciwko tak wielu. Świadomie nawiązuję do słów Churchilla. Szkoda tylko, że nie skończyło się to tak szczęśliwie jak Bitwa o Anglię). Pewnie niektórzy odsądzą mnie od czci i wiary, gdy powiem:” Warszawa rzuciła swe dzieci…” na pewną śmierć. Patrzę na tę tragedię z perspektywy kilkudziesięciu lat i łatwo mi się wymądrzać. Wyobrażam sobie jednak ten młodzieńczy entuzjazm, który zagościł w sercach większości. Tę dumę z możności noszenia biało-czerwonych opasek-symbolu tak długo wyczekiwanej wolności. I kolejny raz myślę, jak to historia zakpiła z nas-Polaków.