Siedze przy mojej latarni nocnej i opisuje swiata koleje, tego co gnebil Nas coraz mocniej, wnet ja go zgnebie, pomnąc na dzieje. Nie spałem z głowa na karabinie, nie usłyszałem huku moździerzy, Nie byłem w Rosji, drogi Stalinie, Bom wtedy nawet i jeszcze nie żył. Lecze nie mów Świecie: "nic to ta wojna" - choć jam w niej śmierci nie poniosł wcale - lecz jak ma dusza ma byc spokojna? Inni zgineli, czy zrozumiałeś? Drogi Hitlerze, aryjski królu, co prowadziłeś Niemcy ku chwale, nie pomyślaleś o ludzkim bólu, gdy nas w noc cichą bombardowałeś? Drogi Churchillu, panie premierze, co Ty sądziłeś siedząc tam w Jałcie? My ufni Tobie, my trwali w wierze, jak wierzy głupiec pechowej karcie. A co pan na to, panie Roosvelcie? Czy z Siła Rosji trzeba sie liczyć? Tak jak z kusznikiem, kiedy na bełcie, jest znak królewski, a nie leśniczy? Wszyscy co winni tu mniej lub bardziej, Przeproście matki polskiej niedoli, Ich dzieci biły, walczyły hardziej, byle nie dożyć czasu niewoli. 21.XI.2004 Tekst za: Poema.art.pl Wiersz ten odnalazłem w Internecie, poszukując materiałów do zredagowania działu „Słowo o żołnierzu”. Jak głosi dopisek autora, został napisany w 2004 roku. Treść utworu odnosi się do okresu II wojny światowej. Podmiot liryczny z wyrzutem zwraca się do wielkich tamtego świata, adresując swoją wypowiedź do Hitlera, Stalina, Churchilla czy Roosevelta. Tekst można potraktować jako swoistą ciekawostkę, która pokazuje, iż o II wojnie światowej mówi się w różny sposób, także lirycznie.
|