Ujazdowskiej już nie ma Alei, została Golgota męstwa. Ja wykreślam Aleję Nadziei i Most Zwycięstwa. Ja nie jestem urbanistą, specem od ustawiania cegły, ale moje słowa dolecą Do Niepodległej. Ockną się martwe ulice, spojrzą milcząc: Wolska, Krakowskie, Waliców, Krucza, Wilcza; skrwawiony łeb Żoliborza padnie na tors Śródmieścia, upiory szepną: „Może? Wreszcie!...". zarąbany wstanie Mokotów, Praga wielekroć krwawa, nieugięte Wola z Ochotą... Wierzcie: z orlim skrzydeł łopotem z martwych powstanie Warszawa! Gdy spojrzymy na wojskową karierę Władysława Broniewskiego, trudno odmówić mu tytułu poety-żołnierza. Artysta wielokrotnie udowadniał, iż nieobca jest mu broń i służba dla ojczyzny. Męstwem wykazał się jeszcze podczas I wojny światowej, wstępując do Legionów. Drugi ze światowych konfliktów rozpoczął równie mocnym akcentem, zaciągając się do wojska i przebywając szlak militarny wraz ze swoją jednostką. Później zamieszkał w okupowanym przez Sowietów Lwowie, gdzie w 1940 roku został aresztowany przez NKWD. Po długim okresie uwięzienia artysta został zwolniony na mocy układu Sikorski-Majski. Później wstąpił do armii dowodzonej przez gen. Władysława Andersa. Wraz z 2. Korpusem Polskim Z odległości kilku tysięcy kilometrów obserwował tragedię stolicy podczas Powstania Warszawskiego. Wiersz "Ujazdowskiej już nie ma Alei" zrodził się pod wpływem dramatu miasta, jakby w odpowiedzi na zniszczenia poczynione w Warszawie. Warto dodać, iż w 1945 roku Broniewski wrócił do kraju, mimo uzasadnionych obaw przed prześladowaniami ze strony reżimu komunistycznego.
|