„Żniwiarz – kompania dywersyjna” – recenzja książki

Rok wydania – 2016

Autor – red. Jacek Klempis

Wydawnictwo – Eliotpol

Liczba stron – 280

Seria wydawnicza – brak

Tematyka – opracowanie poświęcone funkcjonowaniu kompanii dywersyjnej AK.

Powstanie Warszawskie jest jednym z najważniejszych wydarzeń w historii polskiej II wojny światowej, jeśli oczywiście możemy użyć takiego określenia. Zagłada stolicy stanowi dla nas pewien punkt odniesienia. To właśnie wtedy, wraz ze śmiercią miasta i jego mieszkańców, ostatecznie upadła II RP, tworząc grunt pod przyszłe kilkudziesięcioletnie komunistyczne rządy. Mimo iż Warszawa, w ówczesnej formie, została niemal doszczętnie zniszczona, przetrwały ideały, które przyświecały żołnierzom Polskiego Podziemia. Historia wielu jednostek Armii Krajowej to połączenie męstwa, heroizmu, ale i ogromnej tragedii. Między innymi o tym przypominają relacje żołnierzy kompanii dywersyjnej „Żniwiarz” będącej częścią składową Kierownictwa Dywersji AK. Zbiór wydany przez Eliotpol i przygotowany przez Jacka Klempisa to unikatowe zestawienie wspomnień 9. Kompanii Kedywu II Obwodu. To wspaniałe, przekrojowe spojrzenie na służbę młodych, ale zaprawionych w boju żołnierzy, ich codzienność, rozterki, z którymi się mierzyli, a przede wszystkim na walkę, jaką stoczyli w czasie Powstania Warszawskiego, bijąc się głównie na Żoliborzu. Publikacja obejmuje okres formowania jednostki, w tym liczne akcje bojowo-dywersyjne, odwołując się chociażby do spektakularnej Akcji „Góral” czy ataków na niemieckie pociągi i składy paliw. Wszystko to w relacjach z pierwszej ręki, od bezpośrednio zaangażowanych w konkretne operacje żołnierzy. Takie spojrzenie jest zawsze niezwykle cennym dokumentem, który z historycznego punktu widzenia ma wartość szczególną.

Kompania „Żniwiarz” była jedną z najbardziej zaangażowanych powstańczych jednostek. Jej członkowie bili się od pierwszego dnia zrywu stolicy po ostatnie dni września. Wielu z nich nie miało ochoty składać broni i zapewne trwaliby nadal na pozycjach. Straceńcy? W wielu wypadkach tak. Przede wszystkim zaś mocno zaangażowani patrioci, którzy mimo beznadziejnej sytuacji zdawali sobie sprawę, że walczą o lepszą przyszłość, o nową Polskę, która musi się odrodzić po okupacyjnym koszmarze. Patrząc przekrojowo na ich zaangażowanie, można stwierdzić, że byli zazwyczaj tam, gdzie „było gorąco”.

Najważniejszą wartością publikacji są wspomnienia same w sobie. Dzięki nim czytelnicy mogą poczuć atmosferę tamtych dni – cały przekrój emocji od wielkiego napięcia, stresu, po uniesienie i chęć walki aż po rozpacz i strach. Wprawni odbiorcy wyłapią masę smaczków. Stefan Malinowski ps. „Dragon” wspomina chociażby przymusową stójkę, którą zarządził im dowódca jako karę za drobne przewinienie. Zwróćmy uwagę, że to wszystko działo się w obliczu walki z Niemcami. Tego typu relacje to doskonała pożywka dla przeciwników decyzji o wybuchu walk w Warszawie. Bądźmy szczerzy, Powstanie Warszawskie było w dużej mierze także historią chaosu i bezsensu. Z relacji żołnierzy, choć często spisywanych lata po wojnie, bije młodzieńcza otwartość, bohaterstwo, patriotyzm ale i chęć życia. To jedna z wielu zalet opracowania. Na drugim miejscu postawiłbym możliwość zapoznania się ze szlakiem bojowym zgrupowania. Na wydarzenia patrzymy z wielu perspektyw, dzięki czemu uzyskujemy szerokie spektrum, a jednocześnie ogromną bazę danych, które z punktu widzenia historyka są bezcenne.

Ogromnym atutem opracowania są dodatki w postaci materiałów archiwalnych. To nie tylko zdjęcia ilustrujące życie członków kompanii, to także mapki sytuacyjne, współczesne fotografie pomników oraz znakomite ilustracje. Wszystko to stanowi świetne uzupełnienie dla tekstów wspomnień, zwłaszcza, że poszczególne dodatki zostały świetnie opisane i dobrze komponują się z wypowiedziami świadków zdarzeń. Duży plus dla Wydawnictwa Eliotpol i autora publikacji za zgrabne zestawienie. In plus należy również policzyć wstęp autorstwa Jacka Klempisa, w którym pokrótce opowiada on dzieje „Żniwiarza”, uwzględniając przede wszystkim szlak bojowy jednostki. Świetny pomysł, zwłaszcza, że dzieje Powstania Warszawskiego są niejednokrotnie mocno skomplikowane i trudno się w nich połapać bez odpowiedniego przygotowania merytorycznego. Uczciwie trzeba też przyznać, że wobec dużej ilości relacji czytelnicy będą mieli trudność ze zrozumieniem wszystkich niuansów logistycznych. Taki już jednak urok wspomnień, zwłaszcza tych, w których brakuje komentarza historycznego „na gorąco”, bezpośrednio przy relacjach. Być może takie rozwiązanie byłoby najlepszym wyjściem z sytuacji.

„Żniwiarz – Kompania Dywersyjna” to bardzo cenne, jak zresztą pisał Wydawca, unikalne spojrzenie na działalność jednostki. Cieszę się, że polscy historycy potrafią dotrzeć do takich smaczków, przypominając nam o historiach nieznanych lub dawno zapomnianych. A przecież, czy to historia „Żniwiarza”, czy też innego zgrupowania to nasze wspólne dziedzictwo, o którym nie możemy zapomnieć.

Ocena: