„Zbiegli naziści” – recenzja książki

Rok wydania – 2015

Autor – Gerald Steinacher

Wydawnictwo – Czarne

Liczba stron – 463

Seria wydawnicza – Historia

Tematyka – opracowanie poświęcone ewakuacji hitlerowskich zbrodniarzy po II wojnie światowej.

Tuż po lekturze zajmującej „Operacji Paperclip” Annie Jacobsen miałem okazję zapoznać się z równie bulwersującą i osadzoną w podobnych realiach książką Geralda Steinachera zatytułowaną „Zbiegli naziści”. Historyk Uniwersytetu Nebraska-Lincoln nie koncentruje się wyłącznie na kwestii sprowadzania nazistowskich naukowców, choć i ona pojawia się na kartach książki. Odkrywa natomiast kulisy znacznie szerszej operacji obliczonej na uratowanie znacznej ilości hitlerowskich działaczy i wykorzystanie ich w nowym powojennym świecie. Publikacja została przygotowana przez Wydawnictwo Czarne, które kontynuuje tym samym serię dotyczącą historii II wojny światowej. Kolejna z publikacji niesie ze sobą sporo kontrowersyjnych wątków, a dzięki szerokiemu komentarzowi powinna być cennym źródłem wiedzy na temat wybiórczej sprawiedliwości wygranych mocarstw.

Głównym wątkiem, na którym koncentruje się Gerald Steinacher, są ucieczki nazistowskich zbrodniarzy przed sprawiedliwością. Hitlerowcy mieli do wyboru szereg dróg, korzystając często z przychylności zwycięskich aliantów. Znaczna część niemieckich funkcjonariuszy i naukowców trafiła do Stanów Zjednoczonych, gdzie następnie zostali zaangażowani do pracy na rzecz amerykańskiego przemysłu militarnego. Niektórzy trafili do służb specjalnych, pełniąc funkcję ekspertów od działalności wywiadowczej. Trudno znaleźć jakiekolwiek wytłumaczenie uzasadniające rozgrzeszenie zbrodniarzy SS, którym zaoferowano pracę, wikt i opierunek, a do tego azyl i bezpieczeństwo. Amerykanie nie byli jedynym oportunistami. Znaczna część nazistów udała się do Ameryki Południowej, a niektórzy załapali się na współpracę z państwami arabskimi. Drogi ewakuacji były równie zróżnicowane. Części zbrodniarzy udało się wydostać dzięki przychylności aliantów. Część salwowała się regularną ucieczką, posługując fałszywymi dokumentami i zrabowanymi pieniędzmi. Nie brakowało i takich, którzy jakby nigdy nic zwyczajnie wyjechali z Europy i przedostali za ocean. Szokować mogą informacje o aliantach przymykających oko na lipne paszporty. Hitlerowscy zbrodniarze masowo unikali sprawiedliwości i odpowiedzialności za swoje czyny, zyskując rozgrzeszenie bez pokuty i żalu za grzechy. Bulwersujące są doniesienia o zaangażowani amerykańskich wojskowych we współpracę z esesmanami, w tym Karlem Hassem, który przez lata pomagał kolegom po fachu osiąść w Ameryce Południowej.

Steinacher z dużym zacięciem tropi kolejne informacje o nazistowskich uciekinierach. Na ponad 400 stronach opracowania przedstawia dziesiątki historii, opatrując je fachowym komentarzem. Zazwyczaj posługuje się przy tym solidnymi dokumentami i relacjami świadków zdarzeń, starając się zachować maksymalny obiektywizm i dystans. A ten zachować trudno, zważywszy na ogrom nieukaranych zbrodni wojennych. „Zbiegli naziści” to opowieść o obłudzie i zdradzie ideałów, którymi mieli kierować się zwycięzcy. Co więcej, historyk dokumentuje współpracę nazistów z Międzynarodowym Czerwonym Krzyżem czy państwem watykańskim. Oczywiście, w wielu wypadkach brakuje rzetelnych dowodów, a część narracji oparta jest na nie do końca zweryfikowanych danych. To może nieco wpływać na odbiór książki. Trzeba jednak podkreślić, że Steinacher jest profesjonalistą, a nie poszukiwaczem taniej sensacji. Jeśli ma jakieś wątpliwości, stara się poprzeć tezę odpowiednią argumentacją, zostawiając jednak pole na alternatywne rozwiązania.

Wszystko stałoby na najwyższym poziomie, gdyby narracja była odrobinę bardziej wciągająca. Steinacher jest przede wszystkim dokumentalistą, wobec czego -mimo detektywistycznego zacięcia – brakuje mu nieco dziennikarskiej swady. Książka jest ciekawym zapisem historii napisanym jednak nieco zbyt schematycznie, bez polotu. Szkoda, bo tak fascynująca opowieść zasługiwała na nieco fajerwerków. Nie oznacza to jednak, że „Zbiegłych nazistów” czyta się źle. Steinacher, dzięki skrupulatności i dotarciu do nowych faktów, osiągnął zamierzony cel, udanie prezentując kulisy szeroko zakrojonej akcji, która pozwoliła zbrodniarzom na uniknięcie sprawiedliwości. Mimo tak zaawansowanych prac, wiele pytań pozostało jeszcze bez odpowiedzi. Może wraz z odtajnieniem całości akt dotyczących historii II wojny światowej uda się kiedyś dotrzeć do prawdy. Póki co wciąż pozostają domysły i resztka nadziei, że może to wszystko wcale tak nie wyglądało…

Ocena: