„Wstaje świt” – recenzja książki

Rok wydania – 2017

Autor – oprac. Aleksandra Janiszewska

Wydawnictwo – Ośrodek Karta

Liczba stron – 320

Seria wydawnicza – brak

Tematyka – wybór dzienników młodych Polaków z okresu powojennego.

Ośrodek Karta pełni niezwykle ważną rolę na polskim rynku wydawniczym. Jako placówka ma za zadanie dokumentowanie polskiego dziedzictwa historycznego, czego ważnym elementem jest publikacja bezcennych tekstów kolekcjonowanych przez lata w archiwach ośrodka. Szczególną wartość mają rozmaite relacje świadków. Dzięki nim możemy spojrzeć – często z wielu perspektyw – na kluczowe wydarzenia, które kształtowały stosunki polityczne, ekonomiczne, a przede wszystkim społeczne. We wszystkim zapisana jest nasza narodowa tożsamość. Zbiór „Wstaje świt” prezentujący dzienniki młodych z pierwszych lat powojennych spełnia wszystkie te kryteria. W siedmiu relacjach zapisane są unikatowe komentarze i spostrzeżenia ówczesnych nastolatków i dwudziestolatków. Znaleźli się u progu dorosłości i nowego życia ojczyzny, co postawiło ich w sytuacji dojrzewania w trudnych warunkach czasu przełomu i odbudowy.

Opracowaniem całości zajęła się Aleksandra Janiszewska, która dokonała selekcji tekstów i materiałów. Relacje są mocno zróżnicowane pod względem poziomu – zarówno z punktu widzenia dojrzałości autorów, ich statusu społecznego i zakresu spostrzeżeń. Wielu przytacza wypowiedzi otoczenia, otwarcie komentuje rzeczywistość i swoje przeżycia. Relacje (np. Felicji Szuster-Blicharskiej) są często nasączone emocjonalizmem, który uwidacznia się nie tylko w sposobie narracji, doborze słów, ale i wyborze opisywanych zdarzeń. W pewnym sensie zostają odarci z prywatności. W czasie lektury czułem się jak człowiek po cichu podglądający cudze życie przez dziurkę od klucza. Jako czytelnik wszedłem w intymny świat ludzi, którzy przelali na papier najskrytsze emocje. Pod tym względem książka jest skarbnicą doświadczeń, czasem prostych, czasem wyrafinowanych, ale wciąż bardzo ludzkich i osobistych.

In plus wychodzą książce krótkie wprowadzenia w stylu biogramów prezentujące, kim są autorzy poszczególnych wpisów oraz rozszerzenie w postaci ich późniejszych losów. Ubiera to relacje w podstawowy kontekst historyczny, dzięki któremu łatwiej zrozumiemy specyfikę wspomnień. Momentami problemem faktycznie może być odnalezienie się w realiach, ale nie przeszkadza to w odbiorze całości. Myślę, że tło historyczne nie jest w tym wypadku najważniejsze, bowiem całość dzienników obliczona jest na przekazanie uniwersalnych spostrzeżeń dotyczących ostatnich dni wojny i pierwszych tygodni, miesięcy, czasem lat po zakończeniu konfliktu. Warto zwrócić uwagę na to, co prezentują młodzi w dziennikach. Nie ma tutaj miejsca na rozważania na temat przesuwającego się frontu, dywagacje natury politycznej. Jest to, z czym każdy Polak musiał się zmierzyć po wyzwoleniu spod niemieckiej okupacji, a więc odbudową życia w aspekcie fizycznym i moralnym oraz trudami codzienności.

Ktoś mógłby powiedzieć, że „Wstaje świt” to książka o niczym. Nie ma w niej jakiegoś spójnego, skonkretyzowanego wątku przewodniego. Fundamentem, na którym została zbudowana są relacje młodych ludzi. Wspólnym mianownikiem jest czas i wspominane wcześniej dziedzictwo historyczne. Współczesne pokolenia są zobligowane do pamięci o naszej narodowej tożsamości. Dzienniki młodych z pierwszych lat powojennych pozwalają nam spojrzeć na życie przodków z perspektywy. Bo przecież młodzi byli podobni do nas – chcieli żyć, kochać, uczyć się, pracować, rozwijać. Ich marzenia w ogólnym zarysie niewiele różniły się od aktualnie deklarowanych. Jesteśmy podobni, bo wszyscy jesteśmy ludźmi i zasługujemy przynajmniej na wspomnienie.

Ocena: