„Weźmiemy ze sobą dzieci” – recenzja książki

Rok wydania – 2015

Autor – Petra Fohrmann

Wydawnictwo – Prószyński i S-ka

Liczba stron – 145

Seria wydawnicza – brak

Tematyka – dokumentacja ostatnich lat życia rodziny Goebbelsów.

W niedawnym czasie miałem okazję recenzować dwie książki poświęcone rodzinie Göbbelsów. Jedna obejmowała szczegółową biografię Josefa Goebbelsa, druga była dedykowana jego żonie, Magdzie i tragicznemu końcowi całej familii. Oba opracowania wyróżniały się dokładnością i bardzo celną charakterystyką opisywanych postaci. Uzupełnieniem cyklu miała stać się publikacja „Weźmiemy ze sobą dzieci”, która wyszła spod ręki dr Petry Fohrmann. Dziennikarka zasadniczo spisała relację Käthe Hübner, która przez ponad dwa lata pełniła funkcję guwernantki w domu Goebbelsów. Jej opowieść, choć nie udało się jej powstrzymać od sporej dozy subiektywizmu, jest cenna z dwóch powodów. Po pierwsze, relacja wydaje się być prawdziwa i autentyczna. Któż, jak nie opiekunka dzieci może przekazać informacje z pierwszej ręki, zza kulis prywatności pierwszej rodziny III Rzeszy. Po drugie, towarzyszyła Goebbelsom niemal do samego końca, a więc samobójczej śmierci w bunkrze pod Kancelarią Rzeszy. Widziała rzeczy, które umknęły historykom, przypatrując się temu, co być może nigdy nie zostałoby wyciągnięte na światło dzienne.

Zestawienie zalet publikacji rozpoczęte w tym rozbudowanym wstępie warto uzupełnić o kwestie związane z wydaniem publikacji. Wydawnictwo Prószyński i S-ka raz jeszcze wykonało bardzo dobrą robotę, tworząc estetyczną publikację, w której elementy graficzne połączone zostały z redakcją tekstu na wysokim poziomie. To z pewnością dobrze wróży kolejnym historycznym opracowaniom, na które niewątpliwie czekają miłośnicy historii II wojny światowej. O ile w przypadku poprzednio recenzowanych książek, chwaliliśmy dobór tematu, tym razem można mieć nieco mieszane odczucia. Opowieść Käthe Hübner spisana w sześćdziesiąt lat po zakończeniu działań wojennych to z pewnością cenne świadectwo. Cenne świadectwo i ważny krok na drodze do stworzenia kompletnej dokumentacji życia najważniejszych postaci III Rzeszy, a tym samym do zrozumienia ich fenomenu i potwornych, przerażających zbrodni. Z książki nie dowiemy się wprawdzie, skąd naziści czerpali inspirację do uśmiercania setek tysięcy ludzi, ale uchwycimy przynajmniej część charakterystyki Josefa Goebbelsa i jemu podobnych. Käthe Hübner zapamiętała sporo szczegółów, które bardzo udanie odtworzyła Petra Fohrmann. Książka nie jest może lekturą lekką i przyjemną, momentami jest wręcz trudna w odbiorze i przesadnie emocjonalna, ale wynika to z osobistej relacji guwernantki i jej przełożonych. W końcu, jak to opiekunka, szczerze kochała dzieci zbrodniarzy.

Niestety, cała książka jest przeraźliwie krótka. Opowieść guwernantki to nieco anegdot o tym, jak wyglądało życie rodzinne Goebbelsów. Tekst został niemożliwie poszatkowany, a spora ilość zdjęć archiwalnych wypełnia puste karty, uzupełniając braki. Uzasadnione jest uczucie niedosytu. Tego typu książka mogłaby się ukazać jako fragment dłuższej historii, szczegółowej biografii. Bez osnowy historycznej, bez szczegółów i solidnego dopracowania jest zwyczajnie pozbawiona znakomitej części walorów. To największy minus publikacji, który rzutuje na całość tekstu. Nadmierna skrótowość nigdy nie wychodzi książce na dobre. Nie inaczej jest w wypadku „Weźmiemy ze sobą dzieci”.

Rozczarowanie może być również konsekwencją małej ilości odniesień do relacji Magdy i Josefa, a także braku odpowiednich informacji poświęconych ich stosunkom z innymi dygnitarzami III Rzeszy. Był to niewątpliwie bardzo ważny element budowania pozycji małżeństwa, który wielokrotnie odbijał się na pożyciu rodzinnym. Charakterystyka dzieci, opis ich odczuć i zachowań także został mocno spłycony, co może dziwić w kontekście bardzo dobrych relacji guwernantki i podopiecznych. Książce nieustannie czegoś brakuje. Szczegół tu, detal tam – wszystko to składa się na obraz publikacji niedokończonej, niedopracowanej i nie tak sensacyjnej i przełomowej, jakby się mogło na początku wydawać. Po sześćdziesięciu latach milczenia Käthe Hübner nie odkrywa niczego niezwykłego. Ba, odkrywa raczej kulisy zwyczajności i codzienności.

A ta codzienność może nieco przerażać, gdy weźmiemy pod uwagę kontekst historyczny. Trwa II wojna światowa, giną miliony ludzi, a w Berlinie – sielanka. Świat wierchuszki III Rzeszy to świat absurdów, hipokryzji i dziwaczności mieszającej się z normalnością. „Weźmiemy ze sobą dzieci”, nawet jeśli w marnym stylu, udowadniają po raz kolejny, że to właśnie zwyczajność może przerażać najmocniej.

Ocena: