„Światło ukryte w mroku” – recenzja książki

Rok wydania – 2020

Autor – Sharon Cameron

Wydawnictwo – Kobiece

Liczba stron – 480

Tematyka – powieść Sharon Cameron poświęcona niezwykłej, ale i zapomnianej historii bohaterstwa sióstr Podgórskich, które w czasie II wojny światowej ukrywały swoich żydowskich sąsiadów.

Blisko osiemdziesiąt lat po zakończeniu II wojny światowej wciąż dowiadujemy się o nowych Sprawiedliwych – tych uznanych oficjalnie i tych, którzy być może kiedyś zostaną uhonorowani odznaczeniem – którzy z narażeniem życia ratowali ludność żydowską przed pewną śmiercią z rąk niemieckich nazistów. Odwaga, poświęcenie, często dramatyczne wybory. Wszystko to wplata się w tragizm Holocaustu. Trudno się zatem dziwić, że „Światło ukryte w mroku” to w najprostszym ujęciu ogromny bagaż emocji. Może nieco spłyconych, może momentami ugrzecznionych przez współczesną autorkę, ale jednak emocji. Opowiedziana przez Sharon Cameron historia sióstr Podgórskich powinna być także przyczynkiem do refleksji na temat wielu zapomnianych bohaterów, których męstwo nigdy nie zostało docenione. Zdaję sobie sprawę, że o to nie zabiegali. Jednocześnie mam poczucie, że każda odkryta karta historii Sprawiedliwych to kolejna cegiełka do budowania zbiorowej świadomości historycznej, ale i promyk nadziei, że w czasach największego mroku braterska miłość i nadzieja na lepszy los nie zostały utracone.

Oczywiście, że kwestie te mogą zostać łatwo upolitycznione i wykorzystane do bieżącej rozgrywki w ramach tzw. polityki historycznej. Tym bardziej doceniam wysiłki niezależnych autorów, którzy nie próbują ugrać kapitału politycznego na swoich opracowaniach. Właśnie w takich kategoriach rozpatruję „Światło ukryte w mroku” Cameron. Nie jest to oczywiście wiarygodne opracowanie historyczne, ale absolutnie nie przekreślajmy jego wartości faktograficznej. „Wiarygodne” w tym sensie, że cała historia została opowiedziana w formie powieści – bazującej na faktach, możliwie najbardziej zbliżonej do rzeczywistego przebiegu zdarzeń, ale jednak powieści. Zarówno autorka, jak i syn Stefanii Podgórskiej, Ed Burzminski, potwierdzają, iż literackie wyobrażenie nie odbiega od rzeczywistości. Ufam, że tak faktycznie było, zwłaszcza że Camoron bazowała na pamiętnikach narratorki. Tym bardziej niezwykły jest obraz domu Podgórskich, gdzie mimo przeciwności losu ukrywano w czasie wojny Żydów. W naprawdę niesamowitych okolicznościach.

Niezwykle cieszę się z przeniesienia historii rodziny Podgórskich na papier. Nie tylko dlatego, że nie była mi znana, ale też dlatego, że Cameron udowodniła, iż beletryzowane historie wojenne mogą być ciekawe i służyć jako dobry materiał promocji zaangażowania Polaków w pomoc ludności żydowskiej. Może to właśnie formuła powieści daje większe możliwości i zbliża czytelników do bohaterów sprzed lat, pozwalając na zrozumienie ich motywacji i rozterek w sposób bardziej ludzki, niepozbawiony emocji? Cameron nie musi być wybitną pisarką. „Światło ukryte w mroku” jest napisane w sposób dość prosty, czytelny, bez górnolotnych przemyśleń. Tyle że w tej prostocie tkwi siła całej opowieści. Bez konieczności sięgania po wyszukane frazy. Relacja Fusi broni się sama, a jej opowieść (pamiętajmy, że w pierwszej osobie) z automatu staje się intymnym wyznaniem i jeszcze mocniej zbliża nas do bohaterów. Cameron perfekcyjnie wykorzystała możliwości, jakie dawała jej oryginalna koncepcja. A przy okazji dała nam wgląd – oparty na faktach i rzeczywistej relacji – w świat brutalnej okupacji, robiąc to w sposób prawdziwy i zmuszający do refleksji.

Ocena: