„Sowieci” – recenzja książki

Rok wydania – 2016

Autor – Piotr Zychowicz

Wydawnictwo – Rebis

Liczba stron – 448

Seria wydawnicza – brak

Tematyka – drugi tom serii o narodach, z którymi przez wieki sąsiadowała Polska.

Piotr Zychowicz powraca! Wszyscy fani polskiego dziennikarza z entuzjazmem przyjęli zapewne informację o wydaniu nowej książki kontrowersyjnego pisarza. „Sowieci” nie powinni ich rozczarować. To Zychowicz dokładnie taki, jakiego poznaliśmy przy okazji „Obłędu” czy „Paktu Ribbentrop-Beck”, a więc wyrazisty, ironiczny i ekspresyjny. A przy tym nacechowany antyrosyjskością, niezwracający uwagi na przeciwne głosy, ignorujący fakty niewpisujące się w jego wizję historii. Innymi słowy, pożywka dla wszystkich przeciwników redaktora „Uważam Rze Historia”. Najbardziej zadowolony powinien być Dom Wydawniczy Rebis, który firmuje kolejną książkę Zychowicza, mając stuprocentową pewność, że nie przejdzie ona bez echa. Zychowicz jest bowiem skazany na gorącą dyskusję.

Książka jest niejako kontynuacją – dość luźną – poprzednio wydanych „Żydów”, a jednocześnie zasila cykl poświęcony narodom, które miały największy wpływ na losy Rzeczpospolitej. Trudno nie odnieść wrażenia, że w historii analizowanej przez Zychowicza, z której lwia część odnosi się do okresu międzywojennego i II wojny światowej, przebrzmiewają echa współczesności. Dzisiejsza Rosja jest spadkobierczynią Związku Radzieckiego, a Putin kontynuatorem polityki Stalina. Na mniejszą skalę, ale jednak. W gruncie rzeczy problem ten nie jest wytworem wyobraźni autora. Warto bowiem zwrócić uwagę na imperialne nastroje panujące w Moskwie, w ramach których coraz głośniej mówi się o nawiązywaniu do tradycji stalinowskich. Krwawy dyktator już został rozgrzeszony i powoli wraca na miejsce zarezerwowane dla największych rosyjskich bohaterów narodowych. Dla Polski oznacza to konieczność wzmożenia wysiłków w celu prowadzenia aktywnej polityki historycznej. Książki Zychowicza mogłyby się w nią wpisywać, gdyby nie fakt, że ich agresywna wymowa i brak solidnej dokumentacji negatywnie wpływają na ocenę merytoryki.

Najnowsza książka kontrowersyjnego autora została skonstruowana w dość oryginalny sposób. Pierwsza część to wywiady Zychowicza-dziennikarza przeprowadzone z ważnymi postaciami sceny historycznej. Polak miał okazję dyskutować z uznanymi autorami, naprawdę gorącymi nazwiskami. To łącznie dwadzieścia trzy rozmowy poruszające zróżnicowane wątki, dla których wspólny mianownik stanowi radziecki system totalitarny. To cenny materiał historyczny pozwalający na przyjrzenie się opiniom fachowców, którzy odsłaniają kulisy stalinowskich zbrodni. Wiele z informacji ma oczywiście wtórny charakter, a samym wywiadom daleko do dobrze udokumentowanych opracowań. Trudno przecież wymagać od rozmówców Zychowicza jakiejś spektakularnej analizy w ramach krótkiego wywiadu. Teksty umożliwiają natomiast zapoznanie się z wypowiedziami przedstawicieli dyscypliny oraz wyciągnięcie własnych wniosków. Nie jest to oczywiście łatwa sprawa ze względu na ograniczone zasoby oraz spłycenie szeregu wątków, co jest naturalną konsekwencją formy prezentowania wiadomości. Należy również pamiętać, że rozmówcy Zychowicza zazwyczaj wpisują się w światopogląd autora, wobec czego ich wypowiedzi są często nacechowane antyrosyjskością.

I właśnie to poczytałbym jako podstawowy kłopot z Zychowiczem. Problemów upatrywałbym przede wszystkim w silnie zakorzenionym u autora antysowietyzmie. Nie trafia do mnie retoryka polegająca na licytowaniu win i zbrodni Hitlera i Stalina. Owszem, porównywanie obu systemów totalitarnych ma sens, ale nie w celu konkludowania, że Sowieci byli gorsi od Niemców (a przy okazji, że z Niemcami można się było jakoś dogadać), a to Zychowicz uparcie udowadnia w kolejnych publikacjach cyklu. Zychowicz, z charakterystyczną dla siebie swadą, wskazuje, że komunizm, względnie stalinizm (choć tu akurat autor ma wątpliwości dotyczące nomenklatury) był systemem zbrodniczym i pochłonął dziesiątki milionów ofiar. Owszem, był, negowanie sowieckiego imperium zła to zwyczajnie przekłamywanie historii. Dobrze, że Zychowicz podnosi takie wątki i odwołuje się do tragicznych wydarzeń, które w dużej mierze dotknęły także Polskę i Polaków. Tym, co budzi zastrzeżenia, jest styl narracji i argumentowania. Zychowicz idzie w dziennikarski populizm, a od publicysty historycznego wymagamy zdecydowanie większego obiektywizmu, wyważonych sądów, a nade wszystko podpierania się konkretnymi źródłami i fachowej ich analizy. Tego w „Sowietach” zwyczajnie brakuje. Zychowicz opowiada barwnie – warto podkreślić, że nie zarzucamy mu przekłamań, bo sporo z przytoczonych przez niego historii zostało już wielokrotnie opowiedzianych i udokumentowanych – ale jego tekstem rządzą przede wszystkim emocje, co silnie odbija się na narracji. Autor ani przez moment się z nimi nie kryje. Posługuje się zgryźliwą ironią, wykrzyknieniami, operuje plastycznymi porównaniami i poetyckimi metaforami. Wszystko to, by wciągnąć czytelnika w świat swoich przekonań. „Sowieci” nie są zatem źródłem historycznym i podpieranie się tą książką w badaniach naukowych będzie skazane na porażkę.

Problemem jest również uporczywe trzymanie się szeregu tez zaprezentowanych przez Zychowicza na łamach wcześniejszych opracowań. Co gorsza, w próbach udowadniania, jak źli byli Sowieci autor zwyczajnie zapomina o przewinach innych sąsiadów Polski. Można nawet odnieść wrażenie, że Stiepan Bandera został przedstawiony jako niewinna ofiara systemu komunistycznego, gdy tymczasem miał on na rękach krew Polaków mordowanych na Wołyniu. „Sowieci” są raczej politycznym manifestem niż fachowym opracowaniem historycznym. Łatwo przewidzieć, jakie będą reakcje czytelników, bo grono odbiorców Zychowicza jest silnie spolaryzowane. Już dawno wytworzyły się dwa obozy. Dużą zasługą redaktora jest umiejętność wciągania czytelników do dyskusji, zmuszenie ich do refleksji. Dzięki temu kontrowersyjne tezy sprzyjają wymianie zdań i opinii. Jeśli dyskusja oparta jest na merytorycznych argumentach, tym lepiej dla polskiej historiografii. Zychowicz odegrał ogromną rolę w popularyzacji historii jako dyscypliny naukowej. Mimo że często gra na dość prymitywnych uczuciach odbiorców, jest skuteczny i poczytny. Gdyby tylko odsunął na bok emocje i skoncentrował się na kwestiach merytorycznych. Marzenia…

Ocena: