„Podwodne asy Pacyfiku 1941-1945” – recenzja książki

Rok wydania – 2019

Autor – Tadeusz Kasperski

Wydawnictwo – Napoleon V

Liczba stron – 260

Tematyka – samodzielny debiut Tadeusza Kasperskiego, który ze swadą opisuje dzieje najważniejszych dowódców i okrętów podwodnych US Navy walczących na froncie Pacyfiku.

Tadeusz Kasperski nie jest postacią anonimową w świecie polskiej marynistyki. Dał się poznać jako autor licznych artykułów i szeregu publikacji w kooperacji z innymi marynistami . Napisane wspólnie z Mariuszem Borowiakiem „Uwaga, zatopić U-Boota! Akcje bojowe polskich okrętów i lotnictwa na morzu 1939-1945” i „Polska Marynarka Wojenna na Morzu Śródziemnym 1940-1944” zostały ciepło przyjęte przez recenzentów i czytelników. I słusznie, były to naprawdę dobre opracowania, które rzuciły nieco więcej światła na wybrane aspekty funkcjonowania PMW w czasie II wojny światowej, a dzięki swojej oryginalności pozwoliły uniknąć poczucia wtórności.

Wśród zainteresowań badawczych Kasperskiego znajdują się także okręty podwodne. Dotychczas zazwyczaj U-Booty, czego efektem były próby opisów działań Kriegsmarine, teraz w szerszym wydaniu jednostki US Navy. „Podwodne asy Pacyfiku 1941-1945” to swego rodzaju samodzielny debiut autora. Mówimy o debiucie w przypadku bardzo doświadczonego badacza, wobec czego jest to jedynie symboliczna inauguracja. Dodajmy, że bardzo udana i niewątpliwie zwiastująca dalszy rozwój bogatego już przecież dorobku pisarskiego. Może Kasperski postanowi gonić Borowiaka i zafunduje nam podobny maraton czytelniczy? Na ten moment zaczyna spokojnie, ale z wysokiego pułapu, kierując się na wciąż nie w pełni eksplorowane wody Oceanu Spokojnego. „Podwodne asy Pacyfiku” to opis 25 najskuteczniejszych amerykańskich okrętów podwodnych działających we wspomnianym rejonie w czasie II wojny światowej. Tylko tyle i aż tyle. „Tylko”, bo przecież stanowi to ledwie cząstkę zaangażowania US Navy. „Aż”, bo opisywane patrole odpowiadały za niemal jedną trzecią wszystkich zatopień zanotowanych przez Amerykanów. Wybór zatem nieco selektywny, ale oparty na twardych kryteriach. Co najważniejsze, nie oznacza to bagatelizowania innych tematów, o czym możemy się przekonać, analizując zakres tematyczny „Podwodnych asów Pacyfiku”. Kasperski omawia znacznie więcej, niż mogłoby się wydawać na pierwszy rzut oka.

Książka została skomponowana w modelowy sposób. Pomijając już estetyczne, bogate wydanie, skoncentrujemy się na warstwie stricte tekstowej. W narracji nie ma miejsca na fajerwerki językowe, ale Kasperskiego znamy jako dokładnego, skrupulatnego badacza, a nie popisującego się kunsztem oratorskim gawędziarza. Nie jest przy tym „sztywniakiem”, więc całość ma dużą merytoryczną wartość, przy czym książka nie jest adresowana wyłącznie do ekspertów. Sama narracja – taka sobie, jest nieco niezręczności stylistycznych, do których można by się przyczepić, ale w żaden sposób nie obniżają wartości lektury. Autor nie epatuje specjalistycznym slangiem, podchodząc do czytelników z szacunkiem (nie tłumaczy rzeczy oczywistych), ale i wyrozumiałością (gdy trzeba, poświęca zagadnieniom odpowiednio więcej miejsca). Odnotujmy długi wstęp w postaci kilku rozdziałów opowiadających o typach amerykańskich okrętów podwodnych, specyfice walki na froncie Pacyfiku, historii poszczególnych jednostek i wreszcie największych sukcesach. Przy okazji dość klasycznych i standardowych jak na tego typu książki tekstów (podstawowe dane na temat służby, dowódcy, załogi, przebiegu misji bojowych – nie da się tu wymyślić żadnych cudów) Kasperski wrzuca kilka smaczków, choćby w postaci ciekawostek dotyczących dowodzenia (rewolucja komandora Mortona i jego współpraca z O’Kane’em), co uzmysławia nam, jak silnie losy jednostki i załogi były uzależnione od specyficznych cech charakteru dowódcy.

Kasperski potrafi to dostrzec i sprzedać w całej historii. Jestem przekonany, że jego nowa książka będzie doskonałym źródłem wiedzy, a dzięki sposobowi opowiadania o zdarzeniach z udziałem 25-tki podwodnych łowców stanie się także cenioną przez odbiorców lekturą. Na zakończenie mogę tylko wyrazić nadzieję, że miłośnicy dziejów Polskiej Marynarki Wojennej także staną się adresatami kolejnych „debiutów” Kasperskiego. A jeśli nie, liczymy na kolejne równie udane projekty.

Ocena: