„Ostatni Sprawiedliwi” – recenzja książki

Rok wydania – 2020

Autor – Anna Piątkowska, Katarzyna Pruszkowska-Sokall

Wydawnictwo – Znak

Liczba stron – 320

Seria wydawnicza – brak

Tematyka – zapisy rozmów, jakie autorki odbyły z Polakami, którzy w trakcie wojny ratowali Żydów – wspaniałe opowieści o bohaterstwie i harcie ducha w czasach największej próby.

Hasło zapisane na okładce książki „Ostatni Sprawiedliwi” to piękne symboliczne ujęcie tego, co w całej historii najważniejsze: „Kto ratuje jedno życie, ratuje cały świat”. Motyw ten widnieje na medalu, jaki jest wręczany przez Yad Vashem Sprawiedliwym Wśród Narodów Świata, osobom odznaczonym dla ratowania ludności żydowskiej w czasach Holocaustu. Nie przez przypadek największe grono uhonorowanych pochodzi z Polski. Zwróćmy jednak uwagę, że w grupie 7000 laureatów z Polski – co możemy założyć z dużym prawdopodobieństwem – brakuje wielu bezimiennych bohaterów, którzy albo świadomie nie podzielili się swoją historią, albo też nie dożyli momentu, w którym ich relacja mogłaby ujrzeć światło dzienne. Dokumentowanie przejawów bohaterstwa szczególnego typu (pamiętajmy, że w okupowanej przez Niemców Polsce wprowadzono szczególnie surowe restrykcje – za pomoc Żydom groziła śmierć) ma ogromny walor naukowy. Z jednej strony jest ważnym krokiem na drodze do budowania pełnego obrazu historii II wojny światowej, z drugiej politycznym, ale wciąż potrzebnym, manifestem narodu, który wycierpiał szczególnie mocno w trakcie konfliktu, ale w wielu momentach potrafił się wykazać empatią i ofiarnością na niewyobrażalną dziś skalę. Anna Piątkowska i Katarzyna Pruszkowska-Sokalla w książce „Ostatni Sprawiedliwi” prezentują zapis rozmów odbytych z Polakami ratującymi Żydów. Każde wspomnienia są zatem moderowane przez autorki, które trzymają w ryzach relacje, ale dają swoim rozmówcom stosunkowo dużo swobody. W efekcie nie mamy do czynienia jedynie ze skopiowaniem zapisu wypowiedzi, ale dobrze prowadzanym i ukierunkowanym dialogiem.

Relacje mogą zaskakiwać. Nie chodzi tu jedynie o sposób pomocy – ukrywanie, przekazywanie pomocy materialnej, zaopatrywanie w żywność, biznesowe negocjacje z Niemcami – ale i odczucia głównych bohaterów „Ostatnich Sprawiedliwych”. Wielu z nich niechętnie mówiło dotychczas o swoim zaangażowaniu, jakby wstydzili się własnego bohaterstwa. Wielokrotnie urzekła mnie skromność autorów wspomnień. Równie często byłem zdumiony, jak długo ich historie pozostawały w ukryciu – czasem właściwie przypadek decydował o tym, kto ostatecznie dostał medal Yad Vashem. Wielu z zapomnianych bohaterów już odeszło i nie doczekało uhonorowania. Rudolf Kosiba wspomina inne rodziny, który ukrywały Żydów. Na tle jego opowieści musimy także odnotować, że nie zawsze rzekomymi „obrońcami” kierował czysty altruizm. Zdarzyły się bowiem grabieże i mordy, co w oczywisty sposób zasługuje na potępienie. We wspomnieniach Eugeniusza Jancarskiego pojawia się z kolei wątek finansowy, także ważny dla zrozumienia specyfiki ukrywania. Wszystko to tworzy złożony obraz polsko-żydowskiej koegzystencji zarówno w okresie przedwojennym jak i w czasie samej wojny i natężonego reżimu Niemców.

Książka ma ogromną wartość merytoryczną. Z wypowiedzi Sprawiedliwych stworzymy obraz okupacji i kulisów pomagania, które w każdym wypadku rządziły się swoimi zasadami. Często bardzo wyrafinowanymi, gdy ukrywający musieli mieć przygotowane wytłumaczenie na każdą okazję. Bo jak tu uzasadnić nadprogramowe zapotrzebowanie na jedzenie daleko przekraczające okupacyjne standardy jednej rodziny? Na co mogła się przydać hodowla królików? To naprawdę fascynujące, do jakich forteli uciekali się nasi rodacy, by uchronić siebie, swoich bliskich i gości chowanych gdzie się tylko dało.

Podobnie jak w przypadku opracowania Sylwii Winnik „Dziewczęta z Auschwitz”, gdzie zwracałem uwagę na coraz mniejsze możliwości dokumentowania relacji świadków historii, także tutaj odnotować należy, iż Piątkowska i Pruszkowska-Sokalla mogą być jednymi z ostatnich pisarek, które mogą bazować na spisywanych na gorąco wspomnieniach. Za niedługo, niestety, będziemy musieli opierać się wyłącznie na archiwach. Nawet najlepsze archiwum cyfrowe nie zastąpi jednak rozmowy z żywym człowiekiem – możliwości dopytania, wczucia się w emocje. „Ostatni sprawiedliwi” to faktycznie jedna z ostatnich szans na usłyszenie głosów cichych bohaterów II wojny światowej. A że zostało to zrobione w tak dobrym stylu, tylko się cieszyć.

Ocena: