„Opowiadania kołymskie” – recenzja książki

Rok wydania – 2010

Autor – Warłam Szałamow

Wydawnictwo – Rebis

Liczba stron – 740

Seria wydawnicza – brak

Tematyka – wstrząsająca relacja z radzieckich obozów pracy spisana po latach przez byłego więźnia politycznego.

Rzeczywistość obozową, w wydaniu radzieckim, polscy czytelnicy znają doskonale. A przynajmniej mają możliwość zapoznania się z setkami dokumentów, materiałów publicystycznych, książek, które opisują to, co niegdyś działo się na „nieludzkiej ziemi”. Najbardziej znany w naszym kraju „Inny świat” Gustawa Herlinga-Grudzińskiego na trwałe wszedł do kanonu lektur szkolnych, dzięki czemu pamięć o tragedii sprzed lat nie słabnie, a kolejne młode pokolenia otrzymują szansę (choć często pod szkolnym przymusem) wejścia w niezwykły, choć pełny dramatu świat łagrów, więzień i obozów. Okres stalinowskiego rygoru mocno dał się we znaki naszej ojczyźnie. Tysiące Polaków czekała zsyłka do nowej brutalnej rzeczywistości, w której wielu nie potrafiło się odnaleźć. Ci, którzy zdołali powrócić z piekła, nie byli tymi samymi ludźmi. Urodzony w 1907 roku Warłam Szałamow, rosyjski pisarz i eseista, aż osiemnaście lat spędził w kołymskich więzieniach i łagrach, które ostatecznie opuścił w 1956 roku. Dwadzieścia lat później ukazał się zbiór „Opowiadań kołymskich”, które początkowo wydano w Londynie. Szybko jednak niezwykłe historie składające się na obraz obozowego życia zyskały sobie popularność poza granicami Wielkiej Brytanii. Trafiając na polski rynek wydawniczy, wypełniły kolejną lukę informacyjną. Trzeba jednak przyznać, iż nisza ta zmniejsza się z każdym rokiem, każdą publikacją, opracowaniem. Warłam Szałamow kontynuuje pracę zainicjowaną niegdyś przez Aleksandra Sołżenicyna i jego „Archipelag Gułag”, dając przykład doskonałej narracji i mistrzowskiej umiejętności pisania o tragicznej przeszłości.

Nie tak dawno na polskim rynku ukazała się inna z wybitnych prac Sołżenicyna. „Jeden dzień Iwana Denisowicza i inne opowiadania” to książka, która w znakomity sposób opowiada o rzeczywistości radzieckich Gułagów. Nic zatem dziwnego, iż po sukcesie i bardzo dobrym przyjęciu publikacji Dom Wydawniczy Rebis zdecydował się sięgnąć po kolejny tom obozowych wspomnień. Tym razem do rąk miłośników historii miała trafić praca Szałamowa. Wydaje się jednak, iż uznawany za jednego z najwybitniejszych pisarzy ubiegłego wieku Sołżenicyn ma poważnego konkurenta, który w niczym nie ustępuje mistrzowi pióra. Także przygotowanie polskiej wersji językowej rozpatrywać można w kategoriach rzemiosła na najwyższym poziomie. Solidna okładka i doskonały projekt graficzny sprawiają, iż opasłe tomisko z „Opowiadaniami kołymskimi” nabiera kształtów. Brakuje zdjęć archiwalnych, jednakże te z pewnością ciężko byłoby dobrać do narracji Szałamowa. Podkreślić można jeszcze bardzo dobrą pracę tłumacza, o czym przyjdzie nam jeszcze wspomnieć przy okazji omawiania literackiego stylu pisarza. Przekład i korekta są jednak ważnymi elementami wydawniczej układanki, a ich jakość nie pozostawia wiele do życzenia.

Gdybym miał w krótki sposób scharakteryzować pracę Szałamowa, napisałbym pewnie, iż jest to połączenie doskonałego dokumentu z fantastyczną opowieścią o ludziach skazanych przez los na zapomnienie. „Opowieść kołymskie” to przede wszystkim zbiór wspomnień, dzięki którym oczom czytelników ukazuje się obraz obozowego życia, gdzieś w leśnej głuszy, tajdze, z dala od ludzi i cywilizacji. Radziecki autor odtwarza rozmaite momenty z przeszłości – te lepsze i gorsze, proste radości, ale i smutki, rozczarowania. Wszędobylska śmierć zabijała to, co w ludziach najlepsze, czyniąc z nich beznamiętne maszyny, dla których jedynym celem było przeżycie. Za wszelką cenę, przy użyciu wszelkich środków. Zaskakuje znakomita pamięć autora, który odtwarza detale sprzed lat. Umiejętnie wczuwa się on w sytuację kolejnych bohaterów, utożsamia z kolegami, z którymi niegdyś dzielił się okruchami chleba. Co ciekawe, nie robi z siebie ofiary systemu, choć każdy z pewnością dostrzeże fałsz i zakłamanie radzieckiej rzeczywistości. Nie czyni wyrzutów pod adresem losu, Boga, kolegów. Akceptuje to, z czym musiał się zmierzyć i, choć nie stroni od komentarzy, unika wartości ocennych. Analizę pozostawia w gestii czytelników. On jest tylko sprawozdawcą, korespondentem z piekła na ziemi.

To, co z pewnością zaskoczyło mnie in plus, to niebywała umiejętność Szałamowa tworzenia plastycznych i doskonałych językowo opisów realiów życia w radzieckim obozie i społeczeństwie. Wielka przy tym zasługa tłumacza, Juliusza Baczyńskiego, który w sposób profesjonalny, z dbałością o szczegóły i walory językowe przełożył dzieło radzieckiego pisarza. Zastanawiałem się nawet, jak to możliwe, iż po osiemnastu latach życia na krawędzi śmierci publicysta jest w stanie stworzyć dzieło na tak wysokim poziomie merytorycznym. Przyznam szczerze, iż przez myśl przeszło mi nawet zatrudnienie tzw. Ghost Writera. Dopiero przy okazji ostatniego rozdziału Szałamow rozwiał moje wątpliwości, pokazując przejście od stanu pustki do stanu przypominania, odtwarzania zakresu ludzkich możliwości. Opisy zaprezentowane przez autora są tak szczegółowe, bogate, pełne emocji prezentowanych z perspektywy rozmaitych bohaterów „Opowiadań kołymskich”, że nie sposób sobie wyobrazić, iż człowiek ten mógł przez kilkanaście lat codziennie bronić się przed śmiercią. Popis literackich umiejętności Szałamowa to także emocjonalna podróż do przeszłości, rozliczenie z tym, co było i wymierzenie ciosu w serce radzieckiego systemu sprawiedliwości, a raczej niesprawiedliwości. Państwa bezprawia, którego obraz maluje pisarz, to także przestroga dla przyszłych pokoleń. Fragment tekstu zamieszczony na tylnej obwolucie książki głosi: „To, co widziałem, tego człowiek nie powinien widzieć, nie powinien o tym wiedzieć”. Wręcz przeciwnie – dokumentacja napisana przez Szałamowa to wspaniałe świadectwo, to pamięć o setkach tysięcy bezimiennych ofiar i zagadka ludzkiej natury. To wreszcie niezwykłe dzieło literackie, stojące na wysokim poziomie nasączone ogromną liczbą informacji i bolesnych wspomnień. Każda z historii składających się na „Opowiadania kołymskie” jest manifestacją prawdziwych uczuć, prawdziwych emocji, choć często podawanych czytelnikom w beznamiętnej formie. Jest manifestacją prawdy.

„Opowiadania kołymskie” na początku były dla mnie przede wszystkim ciekawostką. Wraz z kolejnymi rozdziałami nabierałem coraz większego szacunku dla umiejętności pisarskich Szałamowa i z przerażeniem obserwowałem niezwykły zapis przeszłości. Nie chcąc psuć nikomu przyjemności z czytania, starałem się nie ujawniać szczegółów składających się na poszczególne historie. Mogę jednak z pełną odpowiedzialnością powiedzieć, iż praca radzieckiego pisarza jest dla mnie przełomem w literaturze obozowej. Jego świadectwo jest tak autentyczne, a przy tym doskonałe pod względem literackim, iż nie sposób się oderwać od lektury. Lektury, która w przerażający sposób odsłania kulisy działania radzieckiego systemu i wprowadza czytelników do środka niezwykłego świata zbudowanego na „nieludzkiej ziemi”.

Ocena: