„Nad frontem wschodnim i okupowaną Polską” – recenzja książki

Rok wydania – 2011

Autor – Jim Auton

Wydawnictwo – Bellona

Liczba stron – 264

Seria wydawnicza – brak

Tematyka – wspomnienia brytyjskiego pilota, który w okresie II wojny światowej odbył szereg lotów nad Europą Środkową.

No i doczekaliśmy się kolejnych wspomnień lotnika RAF, który walczył nieopodal naszego kraju i postanowił podzielić się refleksjami dotyczącymi swojej wojennej kariery. Tego typu relacje z reguły padają na podatny grunt. Lubimy czytać o obcokrajowcach, którzy ryzykowali życie dla naszej ojczyzny. Jest to jakby przeciwny biegun stereotypowej wizji Polaka walczącego pod obcym sztandarem „za wolność naszą i waszą”. Jako że nie znałem dotąd Jima Autona, bo i skąd, przywitałem go miłym uśmiechem i zasiadłem do lektury. Szybko miało się okazać, iż nasza przyjaźń przetrwała próbę czasu.

Publikacja „Nad frontem wschodnim i okupowaną Polską” przygotowana została przez Dom Wydawniczy Bellona. Na wstępie, nie dajmy się zmylić tytułowi. Frontu wschodniego, Drogi Czytelniku, nie uświadczysz. To, co dla nas jest frontem wschodnim, znajdowało się w granicach Związku Radzieckiego. To, co dla Autona może stanowić substytut tej nazwy, to Bałkany, Polska i Europa Środkowa. Nie jest to może informacja wywracając czytelniczy świat do góry nogami, jednakże dla niektórych może okazać się pomocna. Przygotowanie publikacji do druku jest co najwyżej średnie. Książka nie wyróżnia się niczym, ocenę całości podnoszą wkładki z fotografiami archiwalnymi. Okładki, niestety, spaprano przeciętnym projektem, a już opis z tylnej obwoluty, swoją drogą dość toporny, przydałoby się wyjustować. Niby nic wielkiego, a jednak kłuje niczym źle założona soczewka (kto nosi, ten wie, o czym mowa).

Po takim wstępie chyba każdy spodziewa się już zakończenia. Przyznam szczerze, iż odczucia miałem podobne. Gdy jednak zasiadłem do lektury, szybko zmieniłem zdanie. Niedoróbki wydawnicze, czemu akurat się dziwię, bo Bellona należy do grona dość solidnych wydawców, nie przesłoniły tego, co we wspomnieniach Autona najważniejsze. Brytyjczyk opisuje swoje przygody od samego początku, a więc decyzji o wstąpieniu do lotnictwa. Zapoznajemy się zatem ze światem nieopierzonych chłopców, którzy marzyli o tym, by sobie polatać. Jest więc szkolenie, są zakrapiane imprezy i, co najważniejsze, kobiety. Auton, w typowo męski sposób, chwali się swoimi podbojami miłosnymi. Randki, romanse etc. To wszystko stanowiło część wesołej rzeczywistości lotniczej, którą zmienić miała dopiero wojna.

Wybuch konfliktu był dla niedoświadczonych pilotów i członków załóg prawdziwą próbą życia. Wspomnienia Autona pełne są opowieści z lotów bojowych, co poczytywać możemy za duży plus publikacji. Autor opowiada wybrane historie z okresu służby, nie przebierając w słowach i nie zważając na konwenanse. Służba w RAF nie była sielanką, nie tylko ze względu na trudy walk, ale i niekompetencję dowództwa i kiepską organizację wewnątrz jednostek. Z czysto polskiej perspektywy, warto poświęcić kilka minut na dokładne przeczytanie rozdziałów dotyczących Powstania Warszawskiego. „Polacy to świry” – tego typu teksty nie są rzadkością, ale cóż poradzić na to, że nasi rodacy z niezwykłym poświęceniem latali nad płonące miasto. Nie tylko oni ryzykowali życiem i… zdrowiem (picie wódki z Rosjanami to zagrożenie dla jednego i drugiego), ich angielscy i amerykańscy koledzy wielokrotnie dawali pokaz hartu ducha, choć często nie do końca zdawali sobie sprawę z celów wykonywanych operacji. Na koniec kilka słów o stylu i narracji. Auton całkiem zręcznie posługuje się piórem, a jego swobodny styl pozwala mu na dość dowolne dobieranie informacji i wplecenie do narracji szeregu akcentów humorystycznych. Facet wydaje się być naprawdę dowcipny, a całość podaje lekko i przystępnie, bez silenia się na wzniosłe hasła. O swojej służbie mówi prawdziwie, nie boi się sięgać po wspomnienia bolesne lub mniej chlubne, co pokazuje, iż z dużym prawdopodobieństwem mamy do czynienia z tekstem obiektywnym, pozbawionym przemilczeń lub przekłamań.

Wspomnienia lotnika RAF to niezwykle ciekawa pozycja, którą z pewnością warto przeczytać. Jim Auton okazuje się sympatycznym młodym chłopakiem, dla którego wojna miała być przede wszystkim przygodą życia. Choć nie był odosobniony w oczekiwaniach, szybko zweryfikowała je smutna rzeczywistość. Operacje bojowe, trudy szkolenia, stres i napięcie przeplatały się z dobrą zabawą, imprezami i górnolotnymi przemyśleniami, które dopadają każdego człowieka stojącego w obliczu śmierci. Książka jest prawdziwa, a autor bez owijania w bawełnę opowiada nie tylko historię swojego życia, ale i w pewnej części dzieje RAF w okresie II wojny światowej, prezentując czytelnikom oryginalność spojrzenia i stojącą na wysokim poziomie narrację.

Ocena: