„MI 6. Prawdziwi agenci 007” – recenzja książki

Rok wydania – 2014

Autor – Michael Smith

Wydawnictwo – RM

Liczba stron – 400

Seria wydawnicza – Szpiedzy XX wieku

Tematyka – opracowanie poświęcone historii brytyjskiej agencji wywiadowczej MI 6.

Któż nas nie widział w akcji Jamesa Bonda? Agent Jej Królewskiej Mości jest bodaj najsłynniejszym szpiegiem w historii literatury i filmu i dzisiaj każda kolejna książka zajmująca się sprawami wywiadu jednoznacznie kojarzy się z wizerunkiem 007. O tego typu skojarzenia jeszcze łatwiej, gdy weźmiemy do ręki opracowanie Michaela Smitha dedykowane MI6. I nie chodzi wyłącznie o podtytuł „Prawdziwi agenci 007”, choć analogii do Bonda jest w książce sporo, ale o magię, która towarzyszy działalności szpiegów – niezależnie od tego, czy działają na ekranie, czy w rzeczywistości.

Przygotowana przez Wydawnictwo RM publikacja została wydana w ramach serii „Szpiedzy XX wieku”, której nazwa w przypadku książki Michaela Smitha jest strzałem w dziesiątkę. Autor opracowania nie stroni od szermowania nazwiskami i porusza się w niezwykle skomplikowanym (który czasem sam nadmiernie komplikuje) świecie agentów, pseudoagentów i podwójnych agentów. Nagromadził on sporo informacji, które podał w średnio strawnej formie. Jego styl jest przeciętny. Czasem uda się mu porwać czytelników opisem jakiejś bardziej spektakularnej akcji (walki szpiegowskie podczas I wojny światowej, kwestie wojny na morzach i oceanach i rywalizacji niemiecko-brytyjskiej), ale generalnie nie jest on jakimś wybitnym pisarzem. Brakuje mu nieco usystematyzowania danych. Poruszył bowiem bardzo dużo wątków, często nie do końca logicznie powiązanych, przez co momentami można mieć trudności z nadążaniem za autorem i jego tokiem myślenia (ma manierę ignorowania chronologii zdarzeń!). Zaletą są natomiast jego komentarze dotyczące trudności organizacyjnych oraz słabych stron brytyjskiego wywiadu. Umiejętnie analizuje on dane i nie daje się porwać subiektywizmowi.

Plusem opracowania jest zakres tematyczny. Autorzy z reguły koncentrują się albo na okresie II wojny światowej, albo na okresie Zimnej Wojny, co oczywiście znajduje uzasadnienie w ilości dostępnych informacji i atrakcyjności poruszanych tematów. Michael Smith poruszał się w zdecydowanie trudniejszym środowisku, ale i tak udało się mu skomponować spójną i w miarę kompletną historię. „W miarę”, gdyż pokpił sprawy drugiej połowy lat trzydziestych, a więc przygotowań do II wojny światowej. Tam jest bardzo krótko i niesolidnie. Rozdział ma w nazwie sformułowanie „po łebkach” i chyba tak też był pisany. Mój ulubiony temat łamania kodów niemieckiej maszyny szyfrującej Enigma został kompletnie zlekceważony. Tak nie można, panie Smith! Bardzo marnie prezentują się również kwestie przedwojennych raportów o możliwości wybuchu konfliktu zbrojnego. Smith jedynie zasygnalizował problem i nie wysilił się na jakiś poważniejszy komentarz. Ewidentne niedoróbki mogą przeszkadzać w lekturze. Spłycenie kilku ważnych wątków uważam za bardzo duży minus publikacji, który równoważą jedynie kwestie związane z początkami MI6.

Książka Smitha ma z pewnością sporą wartość poznawczą. Już sam dobór tematu pokazuje, iż autor zawiesił sobie wysoko poprzeczkę i nie chciał pójść na łatwiznę. Dotarł do wielu źródeł, które uwzględnia bogata bibliografia, analizując trudny i niezbadany dotychczas temat. Niestety, wyraźnie zabrakło mu talentu pisarskiego i pomysłu na drugą część książki poświęconą okresowi po 1925 roku. Większość spraw zostało spłyconych i wymaga dopracowania. Mimo wszystko zarówno Smith, jak i jego książka mają potencjał i z pewnością jeszcze wrócimy do tego nazwiska przy okazji kolejnej szpiegowskiej publikacji.

Ocena: