„Krystyna Skarbek” – recenzja książki

Rok wydania – 2014

Autor – Jarosław Molenda

Wydawnictwo – Bellona

Liczba stron – 335

Seria wydawnicza – brak

Tematyka – biografia poświęcona życiu i działalności Krystyny Skarbek, polskiej agentki czasów wojny.

Krystyna Skarbek w niedawnym czasie przebojem wdarła się na scenę historyczną. Publikacje i artykuły przypomniały o tej niezwykłej postaci, choć nie brakowało znaków zapytania. Autor opowieści o jej życiu, Jarosław Molenda, już na wstępie słusznie zauważa, iż analiza życia Krystyny Skarbek, rzekomo ulubionej agentki Winstona Churchilla, przynosi ogromną ilość pytań i nieproporcjonalnie mniejszą ilość odpowiedzi. Przywrócenie „królowej podziemia” (a może „zdrajczyni”?) społecznej świadomości jest zadaniem o tyle trudnym, że przez lata skutecznie pomijano ją w kolejnych rozważaniach na temat drugowojennej działalności. Dzisiaj o Krystynie Skarbek wreszcie jest głośno, a mimo tego wciąż nie potrafimy ani odtworzyć jej życia, ani jednoznacznie ocenić kontrowersyjnej aktywności. Jej biografia, a w zasadzie wybrakowana historia tajemniczego życia, ukazała się na rynku za sprawą Wydawnictwa Bellona. Biorąc pod uwagę, jak wiele zostało jeszcze do odkrycia, nie będzie to ostatnia tego typu publikacja.

O Krystynie Skarbek wspominaliśmy już przy okazji książki „Igły” Marka Łuszczyny, której t odwoływał się do Iana Fleminga. Brytyjski twórca serii o agencie 007 miał się wzorować na perypetiach Skarbek, kreując postać Vesper Lynd. Polka zaangażowała się w działalność wywiadowczą w 1939 roku i już początki jej kariery zwiastowały niezwykłe sukcesy. Była postacią nietuzinkową. Piękna, inteligentna, odważna, pełna charyzmy i dobrze rozumianej buty – nic dziwnego, że mężczyźni tracili dla niej głowę, a ona sama mogła przebierać w ofertach matrymonialnych. Narracja „Krystyny Skarbek” koncentruje się na kilka aspektach jej życia. Molenda prezentuje karierę wywiadowczą, ale nie zapomina o odniesieniach do prywatności. I tak, obserwujemy kolejne akcje, całkiem nieźle udokumentowane, a także kolejne podboje miłosne agentki. Na uwagę zasługuje odtworzenie dzieciństwa i młodości Krystyny Skarbek i wyprowadzenie genezy jej romansu z wywiadem. A że romansować lubiła, poszło z górki…

Po przegranej kampanii wrześniowej Skarbek przedostała się do Anglii i tam zaciągnęła do brytyjskiej agencji SOE. Następnie rozpoczęła trudną karierę, na początku której koncentrowała się głównie na utrzymaniu kontaktu z okupowanym krajem. Kilkukrotnie przebywała tatrzański szlak kurierski, nie bez przygód. Zatrzymywali ją Słowacy, ścigali Niemcy. Wszystko to bogato opisuje Molenda, wykorzystując przy tym niezliczone ilości cytatów świadków zdarzeń. Wspomnienia są jego głównym źródłem i korzysta z nich niezwykle często. Robi to jednak w sposób umiejętny, bowiem relacje znakomicie wpisują się w styl narracji i świetnie uzupełniają jej główną linię. Momentami jednak autor koncentruje się na kwestiach mniej istotnych z punktu widzenia całości, przez co narracja spowalnia. Nadrabia to jednak dynamiką kolejnych misji wywiadowczych. Skarbek działała w Kairze, okupowanej Francji, chciała trafić do Warszawy walczącej w powstaniu. Kolejne podróże i kolejne miejsca. Gdziekolwiek się nie pojawiła, wiozła ze sobą aurę tajemniczości i kobiecej kokieterii, dzięki której zdobywała serca mężczyzn. Zaskakuje nieco płytkie zakończenie. Molenda próbował ukazać niesprawiedliwość dziejową losów, wskazując na czarną niewdzięczność Brytyjczyków względem Polaków, którzy kilka miesięcy wcześniej nadstawiali za nich głowy na frontach II wojny światowej. W tym wszystkim znika jakby Krystyna Skarbek. Brakuje nie tylko zgrabnego epilogu, ale i oceny kontrowersji wokół postaci agentki. W efekcie zakończenie zwyczajnie rozczarowuje.

Opracowanie Molendy ma dużą wartość poznawczą i zostało napisane w niezłym stylu. Płynne przejścia, zaskakujące intrygi i operacje wywiadowcze, bogactwo odniesień do relacji świadków zdarzeń. To główne atuty książki, które niewątpliwie pozytywnie wpływają na jakość lektury. Przesadne rozdrobnienie tematów i koncentrowanie się na kwestiach pobocznych, a w dalszej kolejności brak wniosków i zgrabnego epilogu pozostawiają wrażenie niedosytu. W efekcie publikację można polecić jako znakomity przerywnik między opracowaniami stricte naukowymi – ot, lekko i przyjemnie o historii. Brakuje jej jednak sporo, by mogła wejść do kanonu książki historycznej. W tym wypadku może się okazać, że czytelnicy przyjmą to raczej jako atut niż przeszkodę.

Ocena: