„Korytarz śmierci” – recenzja książki

Rok wydania – 2011

Autor – Roger Moore

Wydawnictwo – Bellona

Liczba stron – 278

Seria wydawnicza – Brak

Tematyka – historia natarcia Brytyjczyków w Normandii lipcu 1944 roku, operacji o kryptonimie „Goodwood”.

Gdy rozpoczynałem swoją przygodę z historią II wojny światowej, pierwszą fascynacją była oczywiście Normandia. „Kompania Braci”, wręcz legendarna otoczka, jaką wytworzono wokół D-Day, Eisenhower, Rommel – to wszystko składało się na obraz niezwykłej batalii, która zadecydowała o losach konfliktu. Z czasem historia operacji „Overlord” zaczęła wypełniać się detalami, a 6 czerwca 1944 roku był nie tylko wyrwaną z kontekstu datą, ale początkiem ciągu zdarzeń, które doprowadziły do kapitulacji niemieckiej armii. „Korytarz śmierci” Perry’ego Moore’a to jakby kontynuacja tego, co jako pasjonaci historii II wojny światowej mogliśmy obserwować na plażach Normandii. Publikacja brytyjskiego historyka opowiada bowiem losy kolejnej spektakularnej operacji aliantów o kryptonimie „Goodwood”.

Zanim powiemy kilka słów o walorach technicznych „Korytarza śmierci”, krótkie wprowadzenie historyczne. Rzeczona operacja była jakby logicznym następstwem opanowania Caen przez wojska brytyjskie. W dniach 18-21 lipca sprzymierzeni wyprowadzili kolejne natarcie, w wyniku którego osiągnęli pewne postępy, jednakże ich sukces rozpatrywać możemy w kategoriach pyrrusowego zwycięstwa. Wysokie straty i strategiczna klapa założeń marsz. Montgomery’ego nie tylko nie przyniosły spodziewanych efektów, ale i skutecznie podkopały autorytet dowódcy, który, ku niezadowoleniu Amerykanów, nie został zdymisjonowany. Lipcową batalię opisuje Perry Moore, brytyjski publicysta i… projektant gier komputerowych, którego pracą zajęło się Wydawnictwo Bellona. Solidny projekt graficzny uzupełniają liczne zdjęcia archiwalne oraz mapki sytuacyjne, których rozmieszczenie na kartach książki poczytać można za spore ułatwienie dla czytelników zgłębiających historię konfliktu.

Książka rozpoczyna się mocnym akcentem w postaci dialogu w sztabie niemieckiego 1. Korpusu Pancernego SS. Dowiadujemy się, iż jeden z czołowych dowódców Wehrmachtu, gen. Sepp Dietrich, odsyła utalentowanego porucznika Lucka na wakacje do Paryża, oznajmiając mu beztrosko, iż niemiecki wywiad nie przewiduje uderzenia Brytyjczyków w najbliższych dniach. Tymczasem w sztabie aliantów trwają dyskusje dotyczące kolejnej operacji ofensywnej. Autor opracowania skutecznie rozbudza ciekawość czytelników, cofając się jednocześnie do czerwca i ukazując postępy strategiczne obu stron konfliktu. Dzięki temu uzyskujemy rozeznanie w sytuacji na froncie, które uzupełnione zostaje mapkami umożliwiającymi odtworzenie szyku bojowego Brytyjczyków i Niemców. Dalej historia prezentowana jest jako chronologiczny ciąg zdarzeń. Mimo tak obranej formy nie udało się Moore’owi uniknąć narracyjnego chaosu. Skacze on z miejsca na miejsce i momentami zatraca logikę zdarzeń, prezentując oderwane od siebie wydarzenia. Mankamentem pracy jest brak wyraźnie zaznaczonego Order of Battle. O ile w przypadku lotnictwa alianckiego dysponujemy solidnym załącznikiem prezentującym układ sił i środków, o tyle armia lądowa nie doczekała się podobnego opracowania. Wydobycie zestawienia jednostek możliwe jest z analizy ustępu dotyczącego liczebności czołgów, ale i tam ciężko o klarowność. O wiele lepiej prezentuje się sekcja niemiecka. Narracyjny chaos pogłębiony jest przez usterki typowo techniczne. Nie rozumiem dziwacznej konwencji wyróżniania dialogów prowadzonych przez poszczególnych postaci. Jak się okazało, rozbicie opisów na małe fragmenty wprowadza małe zamieszanie. Wydaje się, iż autor próbował skoncentrować się na zbyt wielu problemach jednocześnie, mieszając założenia taktyczne z bitwą, oceny z przebiegiem starć.

Gdy doszedłem do podsumowania, po raz kolejny przeżyłem rozczarowanie. Wnioski wyciągnięte przez Moore’a stoją na niskim poziomie. Cieszyć może fakt rozszerzenia narracji o epilog w postaci operacji „Spring”, jednakże brak rzetelnej oceny posunięć obu stron oraz kiepskiego rozplanowania i wykonania operacji „Goodwood” nie świadczy dobrze o autorze. Moore nie decyduje się na krytykę Montgomery’ego i, wbrew obiegowej opinii, stwierdza, iż straty nie były tak duże. Momentami miałem wrażeń, iż autor nie ma historycznego doświadczenia, a bałagan w notatkach przekłada się na jego literackie popisy. Docenić trzeba jednak żywą narrację i nieźle opisane starcia. Moore wykorzystał liczne dokumenty obu stron konfliktu oraz wspomnienia uczestników zdarzeń. Momentami wchodzi w detale, a szczegółowość opisu umożliwia nam pełniejsze zapoznanie się z historią operacji „Goodwood”.

Wśród licznych mankamentów każdy czytelnik bez trudu dostrzeże w książce Perry’ego Moore’a plusy. Nie jest to może literacka perełka, jednakże jej potencjał pozwala z nadzieją patrzeć na przyszłą karierę brytyjskiego publicysty. „Korytarz śmierci” miał zatem zadatki na solidną anatomię bitwy, jednakże wyraźne niedoróbki skutecznie utrudniają odbiór publikacji. Dopracowanie szeregu szczegółów i zmiany w charakterze pracy umożliwiłyby sporządzenie kompetentnej monografii. Póki co mamy do czynienia ze średnim opracowaniem, które jednak wprowadza nas w świat normandzkich starć.

Ocena: