„Komendant” – recenzja książki

Rok wydania – 2020

Autor – Anna Malinowska

Wydawnictwo – Agora

Liczba stron – 416

Tematyka – próba opowiedzenia skomplikowanego życiorysu Salomona Morela – owianego złą sławą komendanta komunistycznego obozu, który z ofiary zmienił się w kata.

Salomon Morel to postać owiana złą sławą – pozornie znana, choć wielu odbiorcom jedynie powierzchownie. Właśnie to jest chyba największym problemem jego biografii. Problemem, który – mam takie wrażenie – ciążył mocno także Annie Malinowskiej. Pisarka wyszła naprzeciw ważnemu tematowi, mierząc się z biografią złożoną, wymykającą się prostym ocenom. Zadanie, jakie sobie postawiła, nie było łatwe i podołała mu jedynie częściowo. Napisała interesujący życiorys, który w wielu momentach wcale nie jest życiorysem, lecz wciągającą opowieścią o okresie przejścia od II wojny światowej do pierwszych lat rządów komunistów i budowania zrębów autorytarnego reżimu. Poza tym na kartach książki znajdziemy nieco rozważań o słabości ludzkiej psychiki i zemście, która jest ważniejsza od czystego sumienia – moim zdaniem, nieco zbyt mało, szczególnie, iż w długim bądź co bądź opracowaniu czasem z oczu znika nam Salomon Morel.

Autorka przy okazji pochyla się nad losami Ślązaków, tragicznych bohaterów II wojny światowej. W społecznej świadomości ich losy – jako pewnej mniejszości zawieszonej gdzieś pomiędzy Polską a Niemcami – nie są dobrze znane. Niejako równolegle do historii Morela zapoznamy się z ciekawym spojrzeniem na ten wciąż wzbudzający emocje temat. Emocji nie zabraknie także przy samym Morelu. Jego życiorys przeplata osobiste cierpienie i rodzinną tragedię z bestialstwem i bólem zadawanym przez tytułowego komendanta innym ludziom. Czy miał do tego moralne prawo? Absolutnie nie, tyle że łatwo szafować wyrokami z perspektywy kilkudziesięciu lat. Trzeba jednak zawsze uczciwie powiedzieć, iż nawet największa krzywda nie jest wystarczającym uzasadnieniem dla zbrodni.

W czasie II wojny światowej Salomon Morel, polski Żyd, padł ofiarą niemieckich prześladowań. Jego rodzinę bestialsko zamordowano. Po zakończeniu konfliktu przewrotny los sprawił, iż ten sam Morel został komendantem komunistycznego obozu pracy, gdzie wprowadził reżim niewiele lżejszy od tego, który znamy z historycznych zapisów i relacji więźniów Auschwitz. Teoretycznie życiorys Morel powinien być „przetrząśnięty” na wylot. Dziwne, bo dotychczas nie został. Malinowska ma ten sam problem. Niby chce pisać o Morelu, ale brakuje jej twardych danych i – to moja spekulacja – nieco pomysłu na wnikliwą analizę. W efekcie musiała dosztukować sporo pomniejszych opowieści, które wypełniają strony „Komendanta”, ale jednak nie są bezpośrednio elementem życiorysu samego Morela. Nie będę za to krytykował autorki, choć mam świadomość, iż w ten sposób stworzyła opracowanie zbyt szerokie i pod wieloma względami spłycone.

Jestem jednak przekonany, że Malinowska – obdarzona talentem pisarskim i zmysłem obserwacji różnorodnych zjawisk – wyciągnie wnioski z konstruktywnej krytyki pod adresem „Komendanta”. Być może, a ma już przetarte szlaki, kolejnym wątkiem powojennej historii, nad którym mogłaby się pochylić, będzie sam obóz Zgoda? Ten wymagałby jednak solidnej historycznej podbudowy, bardziej złożonej analizy polityczno-społecznej. Wierzę, że Malinowska mogłaby temu zadaniu podołać i ma u mnie kapitał zaufania. „Komendant” wyszedł jej średnio, ale nie jest książką złą. Autorka wydobyła naprawdę dużo relacji, które pewnie nigdy nie ujrzałyby światła dziennego i już choćby ten fakt daje wyobrażenie wartości jej opracowania.

Ocena: