„Hunt-Class Destroyers in Polish Navy Service” – recenzja książki

Rok wydania – 2019

Autor – Mariusz Borowiak, Waldemar Góralski

Wydawnictwo – Kagero

Liczba stron – 240

Tematyka – pierwsze tak obszerne opracowanie w języku angielskim poświęcone polskim niszczycielom okresu II wojny światowej – praca została dodatkowo ilustrowana licznymi zdjęciami archiwalnymi oraz grafikami W. Góralskiego.

Rzadko mamy okazję skreślić kilka słów na temat publikacji wydawanych w językach innych niż polski, ale w tym wypadku grzechem byłoby nie wspomnieć o doskonałej okazji do promocji Polskiej Marynarki Wojennej poza granicami naszego kraju. Wreszcie bowiem doczekaliśmy się debiutu Mariusza Borowiaka i partnerującego mu tym razem Waldemara Góralskiego na arenie międzynarodowej. Znamy obu panów z polskiego podwórka i wiemy, że są świetnymi fachowcami w swojej dziedzinie. Tym bardziej cieszy nas fakt, że polskie niszczyciele idą w świat – mówiąc nieco metaforycznie i górnolotnie, ponownie, jak podczas II wojny światowej, ruszają na Zachód, by promować nasze zaangażowanie i wkład w zwycięstwo nad faszystowską koalicją. Czy uda się osiągnąć sukces i rzeczywiście pokazać światu nasze okręty? Zostaje tylko trzymać kciuki, choć autorzy mierzą się póki co z wyjątkowo trudnym zadaniem.

„Hunt-Class Destroyers in Polish Navy Service” jest w najprostszym ujęciu próbą opowiedzenia historii „Krakowiaka”, „Kujawiaka” i „Ślązaka” z małym bonusem w postaci ogólnych rozważań na temat niszczycieli typu Hunt II, nieco większym bonusem w postaci relacji (także foto) z odnalezienia wraku „Kujawiaka” i największym bonusem w postaci grafik i wizualizacji Waldemara Góralskiego odtwarzających wygląd okrętów i charakterystycznych elementów wyposażenia pokładowego. Zaczynając od końca, świetny pomysł, gratka dla miłośników marynistyki, kolekcjonerów i wszystkich zainteresowanych prezentacjami 3D oraz ewentualnie bardziej zaawansowanymi technikami fotogrametrii (kto był na Międzynarodowym Festiwalu Nurkowania Wrakowego w Warszawie i słyszał wystąpienie Kariego Hyttinena z Finlandii, ten pewnie doskonale wie, o czym mowa). Materiały są niezwykle użyteczne i dodają książce kolorytu. Zresztą posiada ona bardzo bogate ilustracje, a samo wydanie wyróżnia się nienaganną estetyką.

Gdy zaś idzie o tekst, Mariusz Borowiak zdecydował się na opracowanie książki w dwóch językach. Polskiemu oryginałowi towarzyszy anglojęzyczne tłumaczenie. Pewnie będę miał okazję podpytać o to samego autora, ale przy okazji recenzji wyrażę swoje pierwsze odczucia, na gorąco po lekturze. Dla polskiego odbiorcy, zaznajomionego już z pracami Borowiaka, historia niszczycieli nie będzie niczym nowym, czytaliśmy już podobne teksty, znamy styl, schemat, zakres informacyjny. To raczej odtworzenie dotychczasowych ustaleń pisarza. Innymi słowy, nic nowego. Dla odbiorcy anglojęzycznego będzie to natomiast doskonała okazja do zapoznania się z historią polskich okrętów. Cieszy mnie zatem słuszny zabieg umiejscowienia dziejów niszczycieli na tle historii powszechnej, co przynajmniej częściowo umożliwi zrozumienie kontekstu czytelnikom z Wielkiej Brytanii. Dodajmy, najlepiej czytelnikom posiadającym już odpowiedni background, bo zrozumienie całości narracji bez wcześniejszego „przetarcia się” może być trudne. Głównie ze względu na konieczność doczytywania na temat PMW jako takiej i jej wojennych losów. Tu z pewnością jest potencjał na kolejne opracowania, ale pierwsze musi „zaskoczyć”, przetrzeć szlaki.

Wracając do kwestii, która jest dla mnie zagadkowa – nie do końca rozumiem decyzję o stworzeniu dwóch symultanicznych wersji językowych. Mam niejako wrażenie, że Borowiak nie mógł się zdecydować, do kogo ostatecznie będzie adresowana książka i postanowił upiec dwie pieczenie na jednym ogniu. Nie stoi to oczywiście w opozycji do idei promowania PMW poza granicami Polski, choć nie da się ukryć, że jeśli pisać do obcokrajowców, to nie warto tracić czasu na polską wersję językową. Może lepiej rozszerzyć narrację i dodać więcej informacji, nawet jeśli dodatki miałyby objąć głównie kwestie związane z funkcjonowaniem Royal Navy? A może znalazłoby się wtedy miejsce na szerszy rys historyczny samej PMW? To przemyślenia na gorąco po lekturze, jeszcze bez kontaktu z autorem, który pewnie będzie miał w tym temacie najwięcej do powiedzenia. Myślę, że pierwsza próba wyjścia poza Polskę będzie testem. W moim odczuciu test ten jest udany, choć na przyszłość warto przemyśleć, jaki kierunek dokładnie obrać. Borowiak ma w dorobku sporo publikacji, które mogłyby się na Zachodzie sprzedać bez konieczności pozostawiania oryginalnego tekstu w języku polskim. Znając jednak autora, nie mam wątpliwości, że wszystko dokładnie przemyśli i skalkuluje. Zostaje zatem czekać na kolejne historyczne newsy prosto z drugowojennej PMW.

Ocena: