„Generał Stanisław Maczek” – recenzja książki

Rok wydania – 2014

Autor – Evan McGilvray

Wydawnictwo – Rebis

Liczba stron – 372

Seria wydawnicza – brak

Tematyka – biografia dowódcy 1. Dywizji Pancernej, generała Stanisława Maczka.

Na biografie polskich bohaterów wojennych czekamy często przez dziesiątki lat, wypatrując optymistycznych znaków, wskazując na fakt podjęcia pracy przez cenionego autora. Władysław Anders nie doczekał się porządnego opracowania i pewnie przyjdzie nam jeszcze przecierpieć kolejne niedokładne pozycje, którym bliżej do notek biograficznych niż solidnych opracowań. Nieco więcej szczęścia miał gen. Stanisław Maczek. Dopełnieniem dotychczasowej literatury biograficznej miała być publikacja Evana McGilvraya, która na początku 2014 roku ukazała się nakładem Wydawnictwa Rebis. Niestety, „Stal i honor – życie i służba dowódcy 1. Dywizji Pancernej” nie da czytelnikom tego, czego im brakowało, choć przypomni niebanalną postać generała. Ocena książki będzie zatem uwzględniała dwa czynniki – podjęcie się tematu i spłycenie go.

McGilvray nie jest postacią anonimową na polskiej scenie historycznej. Dał się poznać jako autor „Marszu Czarnych Diabłów”, w którym podejmował się opisania szlaku bojowego 1. Dywizji Pancernej. Wyszło mu to średnio pod względem faktów, tak sobie pod względem pisarskim. W przypadku „Generała Stanisława Maczka” momentami mówić możemy o podobnym zjawisku. Uwidaczniają to już początkowe strony opracowania. Widać, że brytyjski historyk po macoszemu traktuje pierwsze lata życia przyszłego generała. Nie tylko nie udaje się mu szczegółowo odtworzyć dzieciństwa Maczka, ale i pierwszych lat służby. Maskuje to narracją poświęconą sytuacji politycznej i militarnej Polski, a później rozważaniami na temat działań wojennych podejmowanych przez II Rzeczpospolitą. Z pomocą przychodzi mu sam Maczek, który po wojnie spisał wspomnienia „Od podwody do czołga”. Im dalej w las, tym gęściej – McGilvray miał do dyspozycji coraz więcej materiałów, które starał się wykorzystać. Niestety, i tutaj poszło mu średnio. Z perspektywy miłośnika historii II wojny światowej to właśnie ten okres interesował mnie najbardziej.

Niestety, McGilvray stosuje taktykę pisania jak najmniejszym kosztem. Wykorzystał swoje wcześniejsze badania, by skoncentrować się na 1. Dywizji Pancernej, a nie samym Maczku. W efekcie nie dowiadujemy się, czy generał był dobrym dowódcą, jak ocenić jego decyzje, zachowanie w obliczu starcia z wrogiem, stosunki z żołnierzami. Książka jest zwyczajnie uboga w szczegóły biograficzne! Brytyjski autor pokpił sprawę i zamiast napisać pełnokrwiste opracowanie, wejść w szczegóły, tworzy książeczkę „ku pokrzepieniu serc”, faszerując ją hymnami pochwalnymi na cześć Maczka. Kompletnie bez refleksji, o czym będzie jeszcze mowa.

Ze stylem bywa różnie – raz lepiej, raz gorzej. Książka pisana jest dość prostym językiem, w wielu wypadkach pozbawiona polotu. Brakuje również autorskiego komentarza dla wielu wydarzeń i wyraźnej oceny narosłych przez lata kontrowersji. Uwidacznia się tendencja pisania dla Polaków, którzy mają dostać zadowalający ich produkt. McGilvray woli krytykować aliantów, nie dostrzegając błędów polskich dowódców czy polityków. Pozbawia się atutu historyka, jakim jest ocena wydarzeń. Prze do przodu, opisując kolejne wydarzenia z biografii Maczka. Jasne, generalnie o to w tym chodzi, ale przecież potrzeba jakiejś refleksji, chwili zastanowienia, oceny. Tego McGilvray nam nie funduje. Publikacja jest zwyczajnie płytka, choć ważna w tym sensie, że poszła na Zachód i tam mogła przypomnieć postać polskiego bohatera. Szkoda, że w przeciętnym stylu.

Trudno oceniać książkę, która okazała się rozczarowaniem. Być może jej odbiór zaciemniają wygórowane oczekiwania i nastawienie na rzetelne opracowanie dedykowane Maczkowi. McGilvray, niestety, nie podołał zadaniu. Choć nie można mu odmówić umiejętności, poległ w starciu z biografią polskiego generała i niezbyt umiejętnie przeniósł jego życie na karty książki. Plus za podjęcie się tematu i zarysowanie wszystkich najważniejszych zdarzeń z życia Maczka. To jednak za mało, by mówić o fachowości.

Ocena: