„Dziennik Diabła” – recenzja książki

Rok wydania – 2018

Autor – David Kinney, Robert K. Wittman

Wydawnictwo – Znak Horyzont

Liczba stron – 475

Seria wydawnicza – brak

Tematyka – życiorys Alfreda Rosenberga ukazany na tle analizy ideologii niemieckiego nazizmu i funkcjonowania III Rzeszy.

Alfred Rosenberg był jednym z najważniejszych teoretyków nazizmu. Nieco na uboczu, ale przecież pełniący kluczowe role w zbrodniczym totalitaryźmie. Był na tyle blisko z Adolfem Hitlerem, że śmiało możemy mówić o jego istotnym wkładzie w kształtowanie ideologii, jak również o wpływie na decyzje podejmowane przez niemieckiego dyktatora. Gdybyśmy mieli się doszukiwać źródeł charakterystycznego połączenia nazizmu i Holocaustu, powinniśmy w pierwszej kolejności przyjrzeć się poglądom Rosenberga. Jego rasistowskie teorie stanowiły bowiem podwaliny całego systemu eksterminacji na przemysłową skalę. Czegoś, co stało się najważniejszą i najtragiczniejszą spuścizną kilkunastu lat rządów NSDAP. David Kinney i Robert K. Wittman postanowili odkurzyć postać naczelnego ideologa III Rzeszy. Człowieka o wielu twarzach, przeświadczonego o swojej wyjątkowości, nieomylności, ambitnego biurokratę, którego marsz ku osiągnięciu nazistowskich ideałów równał się wyniszczeniu całych grup etnicznych. Napisany przez niego ,,Mit XX wieku” stał się biblią niemieckich nazistów, a odkryty i odtworzony po latach dziennik posłużył za podstawowe źródło jego najnowszej, uzupełnionej biografii (lub czegoś, co imituje biografię). W praktyce ,,Dziennik Diabła” to połączenie detektywistycznej historyjki z czasów współczesnych (poszukiwania i odtwarzanie dziennika Alfreda Rosenberga) z podstawowym życiorysem głównego bohatera książki i fundamentami historii III Rzeszy opartymi głównie na analizie ideologii nazistowskiej. Pierwsza część, osadzona w realiach powojennych i teraźniejszości, to skromna i raczej przeciętna próba stworzenia otoczki, klimatu tajemnicy. Nie uważam, by był to szczególnie emocjonujący fragment książki, mimo prób budowania napięcia rodem z powieści detektywistycznych. Z dużo większym zainteresowaniem zapoznałem się z dalszą częścią opracowania poświęconą już stricte Rosenbergowi i jego szokującemu dorobkowi.

Zanim przejdziemy do omawiania treści publikacji, kilka uwag na temat narracji. Autorzy wykazali się niezłym warsztatem. Książka udanie łączy elementy historycznej rozprawy ze stylistyką charakterystyczną raczej dla opracowań popularnonaukowych. Życiorys Rosenberga został napisany ze swadą, przy wykorzystaniu licznych anegdot wyciągniętych ze wspomnień świadków zdarzeń. Historycy okrasili tekst autorski obfitymi cytatami, podpierając się albo plastycznymi opisami zdarzeń i postaci, albo nieomal beletrystycznymi wstawkami powycinanymi z oryginalnych dialogów. To niewątpliwie ubarwia książkę. Tyle tylko, że historia Rosenberga jest mocno rozmyta. Nie traktowałbym książki jako klasycznej biografii. To raczej próba uchwycenia życia jednego z architektów nazistowskiego systemu na tle funkcjonowania III Rzeszy, bez przesadnego wchodzenia w szczegóły. Publikacja została wypełniona klasycznymi ,,zatykaczami dziur”, wtrętami z dobrze znanej historii powszechnej. Zdaję sobie sprawę, że autorzy chcieli pokazać Rosenberga w określonym kontekście budowania nazistowskiego państwa, jednak momentami tracą z oczu głównego bohatera, koncentrując się na drugorzędnych szczegółach. Aż dziw bierze, że tak rzadko cytują sam dziennik, choć przecież mieli do niego dostęp. Brakuje także solidniejszego omówienia wczesnej młodości Rosenberga, okresu kształtowania jego spaczonych poglądów i postaw. W efekcie przywiązanie do okrojonej wersji biografii Rosenberga nie wychodzi książce na dobre.

Publikacja jest natomiast bardzo dobrym źródłem wiedz dla badaczy nazizmu jako ideologii. Z życiorysem Rosenberga przenikają się wątki ukazujące eklektyzm doktryny, sposób jej tworzenia i implementowania w systemie państwowym i społecznym. To fascynująca historia wykluwania się i upadku zbrodniczej koncepcji opartej na pseudonaukowych podstawach i rozważaniach takich ludzi jak Rosenberg. Hitler zresztą dość plastycznie opisał jego zasługi, stwierdzając, że ,,dla narodowego socjalizmu [był] jak ojciec Kościoła”. Jestem przekonany, że autorom ,,Dziennika Diabła” udało się to uchwycić. Żałuję natomiast, że ograniczyli swoje rozważania, nie siląc się na głębsze badania, wniknięcie do źródeł natury zła. Mieli doskonałą okazję, by nałożyć te informacje na szczegółowy życiorys Rosenberga. Nie w pełni ją wykorzystali. Świetnie wstrzelili się natomiast z narracją, wychodząc naprzeciw oczekiwaniom czytelników, którzy nie są nastawieni na 900-stronnicowe grzebanie się w biografii. Dobry styl, zgrabne ułożenie na pewno pozwoli części czytelników oswoić się z lekturą i powinno być ważnym argumentem dla nie-historyków, którzy wahają się, czy sięgnąć po lekturę.

Ocena: