„Dziecko Hitlera” – recenzja książki

Rok wydania – 2020

Autor – Alfons Heck

Wydawnictwo – Replika

Liczba stron – 336

Tematyka – wspomnienia Alfonsa Hecka, który w dzieciństwie należał do Jungvolku, młodszej sekcji Hitlerjugend – relacja szczera, opowiedziana z perspektywy dziecka obserwującego funkcjonowanie nazistowskiego systemu.

Hitlerjugend. Na ten owiany złą sławą termin warto spojrzeć czasem z perspektywy dziecka. Nieświadomego, niewinnego, czerpiącego wzorce z otoczenia, od autorytetów, wychowawców. Czy można się dziwić 10-latkowi, że podziwia Adolfa Hitlera? Czy można go winić, że wierzy w zbrodniczą ideologię? Moim zdaniem nie można. Dobro i zło tylko pozornie są łatwe do uchwycenia. W końcu nie ma jednej, uniwersalnej definicji, a percepcja może się znacząco zmieniać w czasie. Bez historycznej perspektywy jest tym bardziej trudno. W Niemczech lat trzydziestych XX wieku ten podziw nie byłby niczym nadzwyczajnym i dzisiaj bezrefleksyjne odsądzanie od czci i wiary hitlerowskiej młodzieży w mojej opinii mija się z celem i misją historyka.

„Dziecko Hitlera” to wspomnienia Alfonsa Hecka, którego dorastanie przypadło na okres wzrostu siły nazistów, dojścia Hitlera do władzy i formowania dziecięcych bojówek. O ile termin Hitlerjugend jest powszechnie rozpoznawany, o tyle o Jungvolku słyszy się zdecydowanie rzadziej. Tymczasem była do przybudówka owianej złą sławą organizacji dla nazistowskiej młodzieży. Jungvolk grupował młodsze roczniki, bezbronne dzieciaki, którym wpajano podstawy ideologii i bezgranicznej miłości do Wodza. Pranie mózgu, jakie przechodziły niemieckie dzieciaki w latach trzydziestych i czterdziestych XX wieku, tłumaczy fascynację nazizmem u wielu dojrzałych już Niemców. Pisałem kiedyś, że potęga narodowego socjalizmu zawierała się w pewnej magicznej otoczce, rytuałach i namacalnych przejawach budowanej potęgi militarnej, gospodarczej, społecznej, co pozwalało Hitlerowi i jego poplecznikom wykorzystać proste mechanizmy psychologii tłumu.

Heck w wieku 10 lat trafił właśnie do Jungvolku i z tej perspektywy obserwował nazistowskie państwo od środka. W książce zawarł sporo interesujących obserwacji, które jednak w głównej mierze były efektem późniejszych przemyśleń. Nie są to z pewnością wspomnienia dziecka, nie zawsze są też opowiedziane z perspektywy nastolatka. Nie zmienia to faktu, że z „Dziecka Hitlera” można wynotować sporo informacji na temat funkcjonowania III Rzeszy. Owszem, podobne książki powstawały już w przeszłości, ale ta także stanowi interesujący dokument. Do stylu narracji nie zgłaszam większych zastrzeżeń, choć pod względem warsztatowym tekst pozostawia nieco do życzenia.

Minusem publikacji jest fakt, iż na wspomnienia Hecka narzucona jest wiedza, którą nabył później. W efekcie łatwo możemy dać się złapać w pułapkę. Z jednej bowiem strony Heck rzeczywiście dzieli się swoimi oryginalnymi przemyśleniami i obserwacjami poczynionymi w czasie wojny. Z drugiej uzupełnia narrację ogólnymi informacjami na temat wojny, robiąc to w sposób, który sugeruje, iż już wówczas był świadom pewnych wydarzeń i procesów. Śmiem wątpić, biorąc pod uwagę rozmach niemieckiej propagandy i indoktrynację ludzi pozostających na terytorium III Rzeszy. Co gorsza, Heck prezentuje poglądy, które momentami mocno się ze sobą rozjeżdżają. Raz pisze o fascynacji nazistami, raz o swoim krytycyzmie względem ruchu. Podobnie jak w przypadku wiedzy nabytej później, tak i tu widać efekt powojennych przemyśleń. Prezentuje to nieco przekłamany wizerunek rzeczywistości, a czasem wręcz przeczy głównej tezie o indoktrynacji, od której właściwie nie było ucieczki. Obniża to wiarygodność Hecka jako świadka zdarzeń i z oczywistych względów stawia pod znakiem zapytania jego szczerość i uczciwość w innych kwestiach.

Wszystko to składa się na obraz książki przeciętnej, której można zarzucić kilka poważniejszych niedociągnięć. Wartość dodana „Dziecka Hitlera” zawarta jest w szeregu obserwacji i przynajmniej próbie scharakteryzowania systemu III Rzeszy z perspektywy dzieciaka wciągniętego w tryby nazistowskiej propagandy. Jest to niewątpliwie interesujące i jako materiał uzupełniający lub czytelnicza ciekawostka może się sprawdzić całkiem nieźle.

Ocena: