„Bez dachu” – recenzja książki

Rok wydania – 2012

Autor – Aleksander Topolski

Wydawnictwo – Rebis

Liczba stron – 502

Seria wydawnicza – brak

Tematyka – druga część wspomnień Aleksandra Topolskiego z okresu II wojny światowej.

Dramatycznych historii z okresu II wojny światowej na rynku wydawniczym nie brakuje. Już samo powrót do bolesnych wspomnień jest dla wielu pisarzy niezwykle traumatycznym przeżyciem. Aleksander Topolski zdołał się wyrwać z piekła na ziemi. Powrócił tam raz jeszcze, aby dać czytelnikom niezwykłe świadectwo. Człowieka, który przetrwał.

Druga część, teraz już nieco bardziej żołnierskich, wspomnień już na wstępie wita nas w nieco mniej tragiczny sposób. Każdy Polak wie, że „bez dachu” o wiele łatwiej niż „biez wodki”. Kontynuacja opowieści o wojnie, śmierci i nowym życiu nie odbiega klimatem redakcyjnym od poprzedniczki. Ładnie i schludnie – Wydawnictwo Rebis za każdym razem proponuje nam sprawdzone rozwiązania i, jak zwykle, nie ma na co narzekać.

Kto czytał poprzednią recenzję książki Topolskiego ten wie, czego możemy się spodziewać. Styl autora nie zmienił się specjalnie od „Biez wodki” – każdy młody czytelnik znów może się poczuć jak wnuczek siedzący obok dziadka trzymającego w ustach kopcącą fajkę snującego opowieść o tragicznej przeszłości. Topolski jest znakomitym narratorem. Pisze lekko, choć o trudnych tematach. Mimo iż wraz z autorem udajemy się w podróż z Bliskiego Wschodu do Włoch, bierzemy udział w kolejnych walkach i życiu jednostki wojskowej, gdzieś tam czai się mrok Związku Sowieckiego. Bolesna przeszłość nie daje o sobie zapomnieć i przebija spod na pozór wesołego stylu pisarza. Docenić trzeba fragmenty poświęcone armijnemu życiu. Wszelkie uwagi dotyczące przygotowania do walki, samych walk, sposobów spędzania wolnego czasu przez żołnierzy są niezwykle cennym materiałem ukazującym inne oblicze 2. Korpusu Polskiego. Siły Andersa zostają niejako odbrązowione. Nie poznajemy wyłącznie zwycięzców spod Monte Cassino czy Bolonii, ale i zwykłych chłopaków rzuconych w wir walki, którym daleko do filmowego heroizmu. Topolski ukazuje ludzkie oblicze armii. Młodzi chłopcy, którym przyszło umierać za nie do końca zrozumiałe idee, którzy boją się o swoje życie, którzy nie zawsze wiedzą, jak się zachować, którym nieobca jest panika, ale i rubaszne żarty. Wreszcie patrioci gotowi na poświęcenia, odważni i bitni. W środku tego wszystkiego on, autor wspomnień, obserwator, uczestnik i świetny korespondent.

Druga część wspomnień Topolskiego, podobnie jak pierwsza, ma w sobie to coś. Czuje się tu klimat, siłę wspomnień starego bajarza. Książka jest po prostu ludzka. I w taki sposób należy ją odbierać. To zapiski z życia człowieka, który przez sporą część życia gnał przed siebie na oślep, uciekając śmierci raz po raz. I już choćby dlatego należy się chwila czasu poświęconego temu, co staruszek ma nam do opowiedzenia. A opowiadać zdecydowanie potrafi.

Ocena: