Odilo Globocnik

Odilo Globocnik (1904-1945) – nazistowski dygnitarz, jeden z współtwórców hitlerowskich obozów śmierci, dowódca Policji i SS w lubelskim dystrykcie Generalnego Gubernatorstwa. Używał pseudonimu „Globus”.

Urodził się 21 kwietnia 1904 roku w Trieście. Ówczesna sytuacja geopolityczna Triestu była skomplikowana, jednakże należał on do imperium Austro-Węgier, stąd też pochodzenie Globocnika opisywane jest jako austriackie. Jego korzenie sięgały jednak głębiej – jego ojciec Franz Globocnik pochodził z Jugosławii (a dokładniej ze Słowenii). Franz pełnił w Trieście funkcję urzędnika pocztowego. Wcześniej służył w armii austriackiej. Matka Odilo, Anna Petschinka, wywodziła się z Węgier, zamieszkiwała jednak Austrię. Młody Globocnik początkowo uczył się w Trieście, aby następnie wstąpić do Szkoły Wojskowej w rejonie Wiednia. Wybuch I wojny światowej skłonił seniora rodu do wstąpienia do armii. Gdy Franz zmarł w 1919 roku na zapalenie płuc, to na Odilo spoczęła odpowiedzialność za losy rodziny. Musiał podjąć się pracy, aby opłacić kosztowną naukę. Po przeprowadzce do Klagenfurtu w 1918 roku rozpoczął bowiem naukę w miejscowej Civil-Realschule, a następnie uczęszczał do Technicznej Szkoły Zawodowej, którą ukończył w lipcu 1923 roku. Nieco wcześniej postanowił zaangażować się politycznie. Młody umysł Globocnika żyjącego w nędzy, pozbawionego ojcowskiej opieki, chłonny był na powojenne radykalne hasła, w których przewijało się żądanie zmian w powersalskim układzie politycznym. W 1922 roku wstąpił do austriackiego odłamu NSDAP. Początkowo niczym szczególnym się nie wyróżniał, będąc jednym z szeregowych członków organizacji. W 1923 roku podjął się pracy, rozwijając jednocześnie polityczne zainteresowania. Wraz ze wzrostem znaczenia nazistów, Globocnik coraz aktywniej działał w Nazistowskiej Partii Karyntii. 1 marca 1931 wyraził chęć przystąpienia do niemieckiej NSDAP, gdzie otrzymał 442 939 numer. W sierpniu 1933 roku został aresztowany przez miejscowe władze. Zatrzymania powtarzały się w kolejnych miesiącach. Jedną z niewyjaśnionych kwestii jest sprawa z czerwca 1933 roku, gdy nieznany napastnik zaatakował sklep Norberta Futterweita, jubilera pochodzenia żydowskiego. Futterweit zginął w wyniku eksplozji, a napaść przypisywano Globocnikowi. Warto podkreślić, iż wybryki Globocnika miały podłoże głębokiej fascynacji polityką nazistów. Młody członek NSDAP był święcie przekonany o racjach Adolfa Hitlera, a jego zapał przekuł się na rozmaite czyny wspierające działalność nazistów. Oprócz aktywnej agitacji Globocnik zdecydował się na przystąpienie do SS i 1 września 1934 roku otrzymał 292 776 numer odznaki. Jego pozycja w szeregach partyjnych na terenie Austrii stale rosła. Prowadził konspiracyjne działania, raportował do Niemiec. Efektywność młodego członka partii docenili przełożeni i już w 1935 roku Globocnik został mianowany zastępcą Gauleitera Karyntii. Jego pozycja była na tyle silna, iż w lipcu 1936 roku spotkał się z nim Adolf Hitler, który w krótkiej rozmowie przedstawił dalszy plan rozwoju partii oraz Anschlussu (przyłączenie do Niemiec) Austrii. W operację aktywnie zaangażował się Globocnik, którego lojalność została hojnie wynagrodzona przez Niemców – w maju 1938 roku został mianowany Gauleiterem Wiednia. Nieco wcześniej wszedł jako jeden z doradców w skład rządu Arthura Seyss-Inquarta, który utworzył nowy gabinet w przechwyconej przez nazistów Austrii. Zarządzana przez Globocnika stolica kraju szybko pogrążyła się w chaosie. Jakby tego było mało, zajął się przekrętami finansowymi na sporą skalę, w czym nie miał absolutnie żadnego doświadczenia. Pieniądze austriackiej partii nazistowskiej ginęły w niewyjaśnionych okolicznościach, a Globocnik nie potrafił sobie poradzić z narastającym chaosem. Było jasne, iż nie ma odpowiednich umiejętności przywódczych, choć nie można ukryć, iż jego doświadczenie i zapał sprawiały, iż dla niemieckich prominentów był człowiekiem przydatnym, szczególnie na terenie Austrii. 30 stycznia 1939 roku Globocnik złożył rezygnację z pełnionej funkcji, co było jednak bardziej aktem odwołania. W kolejnym okresie służył w Waffen-SS i wszedł w skład jednostek walczących podczas kampanii wrześniowej. Służył w stopniu podoficera. Mimo wcześniejszej degradacji, Globocnik nie utracił zaufania Heinricha Himmlera, ówczesnej prawej ręki Adolfa Hitlera. Himmler już 1 listopada 1939 roku upomniał się o młodego działacza i mianował Dowódcą SS i Policji na dystrykt lubelski, który wchodził w tym okresie w skład Generalnego Gubernatorstwa (część terytorium podbitej Polski). Co więcej, 9 listopada awansował go do stopnia SS-Brigadeführera. Warto podkreślić, iż jako żołnierz Globocnik wykazał się męstwem i walecznością, co zapewne podnosi jego ocenę jako wiernego i oddanego sprawie działacza nazistowskiego.

Okres lubelski to dla Globocnika nowe wyzwania i pierwsze tak wyraźne zetknięcie się z eksterminacyjną polityką nazistowskiego systemu. Chociaż antysemityzm Globocnika był rzeczą powszechnie znaną, jego dotychczasowe zasługi na polu realizowania hitlerowskiej polityki antyżydowskiej były niewielkie. Gdy przybył do Lublina, zastał zupełnie nowe warunki pracy i obowiązki, wśród których na plan pierwszy wysuwało się wcielanie w życie polityki eksterminacji i ludobójstwa. Po przybyciu do miasta Globocnik rozpoczął budowanie własnej administracji dystryktu. Chaos kompetencyjny, który doskwierał niemal wszystkim wyższym dygnitarzom III Rzeszy, dotknął także i jego, choć dzięki protekcji Himmlera i własnemu sprytowi Globocnik umiał umiejętnie wykorzystać ten fakt. Rozpoczął budowanie własnej sieci, niezależnie od gubernatora Ernsta Zörnera. Jakby tego było, niejednokrotnie jego kompetencje zachodziły na zakres działania najwyższych władz Generalnego Gubernatorstwa, wobec czego Globocnik niejednokrotnie uzurpował sobie prawo do stanowienia o prawach wydzielonej części nazistowskiego imperium. Nietrudno się temu dziwić, skoro od pierwszych dni pracy pełnił funkcję przedstawiciela Himmlera w Komisariacie Rzeszy do spraw Utrwalania Germanizacji, i to także w skali całego Generalnego Gubernatorstwa. Z zapałem zabrał się do organizacji struktur Policji i SS w dystrykcie lubelskim. Natychmiast przystąpił też do prześladowania ludności żydowskiej, która dość licznie zamieszkiwała ówczesny Lublin. Co więcej, jego biograf Berndt Rieger, w nawiązaniu do dokumentów zawartych w „Aktach Michalsena”, podaje informację, jakoby Globocnik utworzył specjalne przedsiębiorstwo konfiskujące mienie żydowskie, a także wykorzystujące pracę Żydów do celów finansowych – pieniądze z Deutsche Ausrüstungswerke GmbH trafiały na konto Globocnika i jego kompanów. Ambitnie angażował się w akcje rozstrzeliwania, wielokrotnie obserwując egzekucje. To jego dyspozycje doprowadziły m.in. do brutalnego procederu nakazywania Żydom zdejmowania butów podczas długotrwałych apeli. Wielogodzinne apele były prawdziwą plagą niemieckich obozów. O tym, że Globocnikowi nie nastręczało trudności wysyłanie ludzi na pewną śmierć, niech poświadczą jego słowa z 16 lutego 1940 roku, kiedy to skomentował sytuację transportowanych z Kraju Warty Żydów trafiających do Lublina: „Ewakuowani Żydzi powinni sami zatroszczyć się o środki do życia lub zwrócić się o pomoc do swoich rodaków, wystarczająco dobrze sytuowanych. Tym, którzy sobie nie poradzą, powinno się pozwolić umrzeć z głodu” (Saul Friedländer, „Czas eksterminacji”). Zapomniał zapewne wspomnieć, iż mienia pozbawiali Żydów sami Niemcy, rekwirując co cenniejsze przedmioty. Tymczasem w Lublinie nie było ani warunków bytowych, ani nawet odpowiednich miejsc, w których można było zakwaterować przybyszów. Friedländer kilkokrotnie zauważa, iż postać Globocnika była owiana złą sławą, a on sam cieszył się statusem szarej eminencji. Działalność lubelskich obozów, pobudzanych do pracy przez Globocnika szybko została przekuta na mordercze statystyki. Wysiedleni trafiali do obozów pracy, gdzie obowiązki, fatalne warunki i prześladowania dziesiątkowały więźniów. Globocnik blisko współpracował z Adolfem Eichmannem, będąc jego namiestnikiem dla dystryktu lubelskiego. Już w 1940 roku rozpoczęto prace nad przygotowanie komór gazowych dla obozu w Bełżcu. Z czasem antysemityzm Globocnika stawał się wręcz obsesją. W kontaktach z Żydami zakazywał nawet stania przed jego frontem, aby nie patrzeć na twarze rzekomo rasowych gorszych podludzi. Kolejnym niezwykle ważnym wydarzeniem w życiu Globocnika były rozmowy, jakie odbył z Heinrichem Himmlerem latem 1941 roku. 20 lipca odbyła się specjalna konferencja, na której zadecydowano, iż należy rozbudować obóz na ul. Lipowej w Lublinie, gdzie pracowała przymusowo ludność żydowska, oraz stworzyć potężny kompleks obozowy w Majdanku. Jednocześnie Himmler nadał mu tytuł Reichsführera do spraw Konstruowania Baz Policji i SS w Nowym Regionie Wschodnim. W drugiej połowie 1941 roku niemieccy oprawcy wcielili w życie nową metodę zabijania więźniów przy wykorzystaniu dołów z wapnem. Globocnik aprobował tego typu działalność Co więcej, we wrześniu spotkał się z twórcami nowej metody zabijania – poprzez gaz Cyklon-B. Pierwsze testy tej formy eksterminacji przyniosły nadspodziewane efekty, a Globocnik chciał wykorzystać osiągnięcia nazistowskiej myśli eksterminacyjnej. 13 października Globocnik dostał dyspozycję stworzenia nowoczesnego, pod kątem metod uśmiercania, obozu w Bełżcu. Himmler wielokrotnie spotykał się ze swoim podwładnym i konsultował z nim plany brutalnego mordowania ludności żydowskiej. Schyłek 1941 roku przesądził ostatecznie o wcieleniu w życie planów „ostatecznego rozwiązania kwestii żydowskiej”, co oficjalnie wyrażono na specjalnej konferencji w Wannsee 20 stycznia 1942 roku. Trzy dni później Globocnik przyjechał do Berlina i uzyskał wszystkie niezbędne informacje. Warto jeszcze wspomnieć, iż 1941 roku był dla Globocnika nieudany pod względem cyklicznie pojawiających się oskarżeń o machlojki finansowe, także te z okresu wiedeńskiego. Nie to było jednak najważniejsze w działalności Globocnika. W marcu ruszyła bowiem akcja „Reinhard”, a jej główne wykonanie powierzono szefowi Policji i SS w dystrykcie lubelskim. Miał do dyspozycji sprawnie działającą siatkę obozów pracy i zagłady, które natychmiast wykorzystał, stosując na wielką skalę metody uśmiercania gazem. 22 lipca 1942 roku raportował do Himmlera o postępach w akcji oraz przesiedleniach na wielką skalę. Jego oddziały aktywnie poruszały się w terenie, gdzie prześladowano miejscową ludność. Kolejne akcje prowadziły do wysiedleń na wielką skalę oraz walki z Polskim Podziemiem, co często sprowadzało się do wyniszczania ludności niezwiązanej z partyzantką. Latem 1943 roku brutalnie stłumił zryw ludności polskiej w rejonie Zamościa, gdzie prowadzono masowe przesiedlenia. Jakby tego było mało, Globocnik nieustannie pracował nad usprawnieniem machiny eksterminacyjnej, zlecając ulepszenie komór gazowych, aby większych ich efektywność. Sterowane przez niego obozy przyjmowały setki tysięcy osób przywożonych z różnych rejonów Polski i Europy. Lubelska machina współpracowała ściśle przy likwidacji żydowskiego Getta Warszawskiego, w którym w kwietniu 1943 roku wybuchło antyniemieckie powstanie. Rieger domniemywa, iż wiosną 1943 roku Globocnik przechodził załamanie nerwowe. Nie są do końca znane przyczyny emocjonalnego rozstroju. Wydaje się być prawdopodobna teza, iż były Gauleiter Wiednia został zepchnięty na tor boczny, a wykonaniem „ostatecznego rozwiązania kwestii żydowskiej” zajmował się teraz głównie kompleks obozowy Auschwitz-Birkenau. Himmler także nie był już tak blisko podopiecznego, jak niegdyś. Globocnik raportował o sukcesach obozów w Majdanku, Treblince, Bełżcu i Sobiborze, zawyżając statystyki pomordowanych. Szacuje się jednak, iż w ciągu jednego dnia ginęło do kilkunastu tysięcy ludzi. Coraz bardziej widoczny stał się też konflikt kompetencyjne między Globocnikiem a Ernstem Zörnerem. Spadek zaufania, coraz gorsze wyniki, konflikt z otoczeniem i wreszcie oskarżenia o defraudacje funduszy sprawiły, iż pozycja Globocnika uległa zachwianiu. Nie można się zatem dziwić, iż gdy tylko nadarzyła się okazja, został on przeniesiony z pełnionego stanowiska. We wrześniu 1943 roku objął funkcję Dowódcy SS i Policji w Wybrzeża Adriatyckiego i przeniósł się do rodzinnego Triestu. Trwająca w najlepsze kampania włoska nie pozostawiała wątpliwości, iż także na południu Niemcy przegrywali wojnę. Natychmiast rozpoczął przygotowania do walki z partyzantami. Obok tego nadal pełnił ważną funkcję w operacji eksterminacji ludności żydowskiej. Był to jednak mniej aktywny okres jego działalności. Warto wspomnieć, iż w Trieście poznał swoją trzecią partnerkę. Wcześniej żenił się dwukrotnie. U schyłku II wojny światowej, zdając sobie sprawę, iż koniec jest bliski, postanowił opuścić Triest, do którego zbliżali się alianccy żołnierze. Na przełomie kwietnia i maja przebywał w Karyntii i ukrywał się w górach przed nieprzyjacielem. Alianci szybko rozpoczęli wyłapywanie byłych nazistów. 31 maja 1945 roku został rozpoznany przez mjr Ramseya, który pojmał go w okolicach Weissensee. Początkowo Globocnik nie chciał ujawnić swojej tożsamości, spodziewając się, iż może zostać rozstrzelany. Dopiero, gdy Ramsey zawołał go, popełnił błąd i odwrócił się, reagując na prawdziwe nazwisko. Gdy zorientował się w sytuacji, natychmiast przegryzł fiolkę z cyjankiem, którą trzymał w ustach. Zmarł na miejscu. Brytyjczycy sfotografowali jego ciało, aby udokumentować złapanie nazistowskiego oprawcy.

Warto jeszcze wrócić do sprawy pseudonimu, która nie została do tej pory omówiona. Globocnik używał skrótu nazwiska – „Globus” – i powszechnie w ten sposób tytułowali go współpracownicy. Maskowało to słowiańskie pochodzenie prawdziwego nazwiska i wyrażało powszechny w III Rzeszy aryjski charakter korzeni rodzinnych wysokich dygnitarzy nazistowskich.