Pułkownik Zbigniew Makowiecki – ostatni kawalerzysta II RP

Ostatni kawalerzysta RP w 2016 roku. Zdjęcie za: Dzieje.pl/ Fot. PAP/G. Michałowski

Ostatni kawalerzysta kampanii wrześniowej, ostatni członek legendarnej 1. Dywizji Pancernej gen. Stanisława Maczka żyjący w Wielkiej Brytanii odszedł na wieczną wartę. W wieku stu lat zmarł płk Zbigniew Makowiecki. Jego życiorys jak w soczewce skupia losy wielu polskich bohaterów walk z okresu II wojny światowej.

Do kawalerii!

Zbigniew Makowiecki urodził się 11 kwietnia 1917 roku. Dożył pięknego wieku. Zmarł 23 października 2017 roku w Londynie, gdzie osiadł po zakończeniu II wojny światowej. Przeżył równo jedno stulecie, w czasie którego przeżył odzyskanie niepodległości przez Polskę, czas jej odbudowy, upadek w czasie II wojny światowej, walki o wyzwolenie oraz mozolne próby odzyskania niepodległości w okresie powojennym. Zapisał piękne karty historii, które rozpoczęły się w Piotrogrodzie (Petersburgu) w 1917 roku. Rodzina Makowieckich wkrótce wróciła do Polski i osiadła w Warszawie. Ojciec Stanisław współtworzył Izbę Ubezpieczeń Społecznych, matka Jadwiga pracowała w charakterze tłumacza. Młody Zbigniew uczył się w słynnym warszawskim Gimnazjum im. Batorego. To właśnie tam maturę zdawali najwybitniejsi przedstawiciele Pokolenia Kolumbów. Uczniami „Batorego” byli m.in. Tadeusz ZawadzkiJan BytnarKrzysztof Kamil Baczyński czy Aleksy Dawidowski, doskonale znani członkowie Polskiego Podziemia. „Batory” przez lata był kuźnią talentów, oddanych ojczyźnie patriotów. W czasie studiów w Szkole Głównej Handlowej Makowiecki trafił do rezerwy 1. Pułku Szwoleżerów im. Józefa Piłsudskiego w Warszawie. Gdy 1 września 1939 roku Niemcy napadły na Polskę, służył w 3. Pułku Strzelców Konnych im. Hetmana Stefana Czarnieckiego, z którym przebył trudny szlak bojowy. Dość powiedzieć, że Makowiecki bił się aż do ostatniej bitwy Wojny Obronnej 1939 roku, w czasie której Samodzielna Grupa Operacyjna „Polesie” gen. Franciszka Kleeberga skapitulowała pod Kockiem.

Tułaczka w obozach

Makowiecki, podobnie jak większość jego kolegów, trafił do niemieckiej niewoli. Spędził w niej ponad pięć lat, w czasie których przenoszono go między kolejnymi obozami jenieckimi. Był m.in. w osławionym Colditz oraz Gross-Born. Dopiero w maju 1945 roku jego obóz został wyzwolony przez wkraczających na ziemie niemieckie Amerykanów. Mimo iż wojna się kończyła, polscy żołnierze byli niezbędni do obstawiania niedawno zajętych ziem III Rzeszy, teraz podzielonej na cztery strefy okupacyjne. Makowiecki postanowił zaciągnąć się do 1. Dywizji Pancernej gen. Stanisława Maczka. Polacy mieli za sobą trudny szlak bojowy wiodący przez Francję, Belgię, Holandię i Niemcy. Po drodze wyzwoli Bredę, Wilhelmshaven oraz dziesiątki innych miejscowości, w których witano ich jak bohaterów. Ich sukcesy, furia, z jaką walczyli przysporzyły im słusznej sławy oraz zapracowały na malowniczy pseudonim „Czarnych Diabłów”. Makowiecki dostał przydział do 10. Pułku Dragonów 10. Brygady Kawalerii Pancernej. Dywizja Maczka przez dwa lata obsadzała Niemcy. Po demobilizacji w 1947 roku Makowiecki postanowił wyjechać do Anglii. Czy mógł wrócić do ojczyzny? Trudno powiedzieć, należy jednak pamiętać, iż członkowie Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie byli powszechnie prześladowani przez komunistyczne władze. Wielu z przybyszy oskarżono o szpiegostwo i zdradę, na wielu czekały pokazowe procesy i więzienie. Ojczyzna nie chciała docenić swoich bohaterów.

Tułaczka z dala od ojczyzny

Makowieckiego czekała zatem życiowa tułaczka. Radził sobie jednak bardzo dobrze. W Anglii znalazł pracę, ożenił się z Janiną Cabalą, doczekał dwóch córek. Był aktywnym działaczem kół polonijnych i zrzeszeń żołnierskich. Pełnił nawet zaszczytną funkcję Kanclerza Kapituły Barw i Tradycji Kawalerii i Artylerii Konnej. Przez lata wspierał działalność edukacyjną i społeczną Polskiej Macierzy Szkolnej, organizacji wspierającej rozwój polskiego szkolnictwa na Wyspach. Mijały lata, kolejni członkowie 1. Dywizji Pancernej odchodzili na wieczną wartę. W 2017 roku w Wielkiej Brytanii ostał się już tylko jeden. Awansowany do stopnia pułkownika Zbigniew Makowiecki miał już sto lat.

Jeszcze w marcu 2017 roku do pułkownika przyjechał prezydencki minister ds. polonijnych Adam Kwiatkowski. Miesiąc później gratulował jubilatowi setnych urodzin. O Makowieckim pamiętały koła polonijne i weterani, a także internauci, dla których był jednym z ostatnich symboli polskiego zaangażowania w walki o wyzwolenie Europy Zachodniej. Pułkownik zmarł 24 października 2017 roku w Londynie. Do końca życia pozostawał aktywny, zawsze w służbie Polsce i Polakom.

Zdjęcie tytułowe: Ostatni kawalerzysta RP w 2016 roku. Zdjęcie za: Dzieje.pl/ Fot. PAP/G. Michałowski.