Intelligenzaktion – Niemcy przeciwko polskiej inteligencji

Polacy aresztowani w Gdyni w 1939 roku. Zdjęcie za: Wikipedia, domena publiczna.

Fizyczna eksterminacja Polaków była jednym z wielu zbrodniczych etapów polityki okupacyjnej hitlerowskiej III Rzeszy. Niemcy przystąpili do wykonania planu tuż po wybuchu II wojny światowej i realizowali go konsekwentnie do momentu wyzwolenia okupowanych ziem polskich przez żołnierzy Armii Czerwonej. Ostatecznie czystki objęły wszystkich, bez rozróżnienia na status materialny czy pochodzenie społeczne. W pierwszej jednak kolejności okupant był zainteresowany wyniszczeniem najbardziej prężnego i zaangażowanego elementu społecznego, jakim bez wątpienia były elity intelektualne, polityczne i wojskowe. Intelligenzaktion stanowiła niejako zapowiedź brutalnej okupacji, będąc pierwszym aktem blisko sześcioletniego dramatu polskiego społeczeństwa.

Okupant przystępuje do działania

Plany Niemiec względem Polski można najkrócej scharakteryzować, cytując bardzo słuszną opinię prof. Andrzeja Nowaka, który jednoznacznie wypowiedział się przeciwko koncepcjom możliwości zawarcia sojuszu z III Rzeszą w przeddzień wybuchu wojny: „Jedyna rola jaką Niemcy nam mogli w przypadku sojuszu z nimi dać, to była rola pastuchów niemieckich krów na Uralu. To była rola niewolników w wielkim niemieckim państwie, nie było tam dla Słowian innego scenariusza”. Nie ulega wątpliwości, że byłby to jedynie wstęp do dalszej agresji przeciwko ludom słowiańskim, które w perspektywie czasu miały zostać przez Niemców wyniszczone. Decydowała o tym rasistowska doktryna nakreślona przez Adolfa Hitlera, w myśl której Żydom, Cyganom, a w dalszej kolejności Słowianom odebrano prawo do życia. Z perspektywy doświadczeń II wojny światowej możemy jednoznacznie stwierdzić, że scenariusz eliminacji był przez okupanta realizowany z ogromnym rozmachem. Wykorzystywanie Polaków jako niewolniczej siły roboczej przeplatało się z bezprecedensowym ludobójstwem. Nie byłoby to oczywiście możliwe bez unicestwienia polskiej państwowości i wprowadzenia terroru na wielką skalę. Jeszcze w trakcie trwania kampanii wrześniowej niemieckie wojsko, siły specjalne i policyjne uczestniczyły w pierwszych masowych morderstwach ludności cywilnej, co było oczywistym pogwałceniem wszelkich konwencji prawnych chroniących mieszkańców obszarów ogarniętych działaniami zbrojnymi. Było to jakby wprowadzenie do terroru, którego ukoronowaniem stało się rozwinięcie potężnego systemu obozów koncentracyjnych budowanych na okupowanych terenach. Polska była pomyślana jako rezerwuar siły roboczej napędzającej niemiecki przemysł, a po wyssaniu jej sił witalnych stałaby się niepotrzebnym elementem niemieckiego imperium. 17 września 1939 roku gauleiter Albert Forster wypowiedział znamienne słowa: „Musimy ten naród wytępić, od kołyski począwszy”. Wpisywało się to w zbrodniczą strategię przywódcy III Rzeszy, który nakazał swoim dowódcom bezlitosne traktowanie podbitych ziem, a uzasadniając znaczenie akcji wymierzonej w polską inteligencję stwierdził dobitnie: „Tylko naród, którego warstwy kierownicze zostaną zniszczone, da się zepchnąć do roli niewolników”. Oznaczało to nie podporządkowanie, a fizyczną eksterminację.

Założenia Intelligenzaktion

W myśl założeń niemieckiego planu zagrabienia ziem polskich niezbędne było nie tylko podbicie, ale i utrzymanie najechanych terytoriów. Niemiecka polityka okupacyjna różniła się w zależności od kraju, przeciwko któremu prowadzono działania zbrojne. W przypadku Polski okupacyjne władze nie zdecydowały się na utworzenie marionetkowego państwa i pozostawienie Polakom przynajmniej pozorów niezależności. Niemcy zdawali sobie sprawę z silnych niepodległościowych tradycji w polskim społeczeństwie naznaczonym przez ponad sto lat zaborów. W konsekwencji ich zamysł opierał się na całkowitym podporządkowaniu obywateli polskich poprzez wyniszczenie najbardziej zaangażowanego w działalność niepodległościową elementu. To umożliwiłoby zablokowanie przynajmniej części wolnościowych ambicji Polaków. Za grupę najwyższego ryzyka uznano polską inteligencję. Termin ten może być rozumiany dość szeroko i tak w istocie był interpretowany przez najeźdźcę. W najprostszym ujęciu to określenie na wykształcone warstwy społeczeństwa, często utożsamiane z dobrą sytuacją materialną oraz sprawowaniem ważnych funkcji publicznych. W praktyce klasyfikacja ta zawsze pozostaje nieco umowna, choć możliwe jest stosowanie pewnych kryteriów (np. cenzusu określonego poziomu wykształcenia). Warto także pamiętać, że w okresie międzywojennym termin „inteligencja” był rozumiany nieco węziej i często obejmował przedstawicieli konkretnych zawodów, w tym nauczycieli, lekarzy, oficerów, urzędników.

Jeszcze przed rozpoczęciem wojny niemiecki wywiad przygotował listy Polaków, którzy z różnych względów szczególnie mocno zagrażali dominacji III Rzeszy. W opracowaniu zestawienia wydatnie pomagała mniejszość niemiecka, wspierając potajemnie działania Abwehry. Tak wyposażeni mogli Niemcy przystąpić najpierw do wyłapywania, a później selekcjonowania Polaków. Uderzenie w inteligencję było ciosem w samo serce narodu, pozwalając wykorzenić elity zdolne do organizacji społeczeństwa i skupiania go w antyniemieckim wysiłku. Był to jeden z elementów walki z polską tożsamością narodową. Na okupowanych terytoriach prowadzono też swoistą wojnę z kulturą, tzw. Kulturkampf, której źródeł należy szukać jeszcze w XIX-wiecznych planach pruskich zaborców. Intelligenzaktion przeprowadzono zarówno na terenach wcielonych do Rzeszy, jak i na obszarach obejmujących m.in. Kraków i Warszawę, z których utworzono tzw. Generalne Gubernatorstwo zarządzane przez Hansa Franka, który umieścił swoją siedzibę w Zamku Królewskim na Wawelu. Do jej wykonania zaangażowano znaczące siły niemieckie obejmujące żołnierzy Wehrmachtu, policji, żandarmerii oraz organizacji specjalnych, w tym Gestapo, SD i SS. Ważną rolę odgrywały oddziały Selbstschutzu, paramilitarnych bojówek tworzonych z wiernych III Rzeszy Volksdeutschów, a więc osób deklarujących narodowość niemiecką. Niemiecka mniejszość narodowa w Rzeczpospolitej była mocno rozbudowana i świetnie zorganizowana, nic więc dziwnego, że jeszcze w trakcie kampanii wrześniowej ochoczo wspierała najeźdźcę, a później uczestniczyła w tworzeniu zrębów nowej państwowości. Na terenach, które albo należały już do Rzeszy (Dolny Śląsk, Prusy, część Pomorza i Wielkopolski) oraz na terenach wcielonych do Rzeszy Niemcy dysponowali bogatą siecią kontaktów wywiadowczych.

Terror na niespotykaną skalę

Ogniwa niemieckiej Abwehry pozwoliły na ustalenie tożsamości Polaków szczególnie zaangażowanych w propolską działalność. Stali się oni pierwszymi celami Intelligenzaktion. Jeszcze we wrześniu rozpoczęto internowania i aresztowania. Scenariusz ten powtarzał się we wszystkich większych miastach znajdujących się w pobliżu granicy z Niemcami. Maria Wardzyńska dokumentuje działalność Selbstschutzu m.in. w Pułtusku, Ostrołęce, Mławie i Przasnyszu. W Działdowie powstał obóz przejściowy, który szybko zaczęto wykorzystywać jako obóz masowej zagłady. Placówką kierował SS-Brigadeführer Otto Rascha. „W lesie koło Woli Łąckiej na przełomie listopada i grudnia 1939 r. rozstrzelano działaczy politycznych i społecznych z powiatu gostynińskiego, przetrzymywanych w miejscowym więzieniu. W tym samym czasie rozstrzelano w lesie pod Łąckiem działaczy z Płocka. Również na przełomie listopada i grudnia w lasach rozstrzelano internowanych proboszczów i kierowników szkół z Węgrzynowa, Krasińca i Krasnego. Osadzonych w Działdowie działaczy, urzędników, księży i nauczycieli z Ciechanowa, Płocka, Makowa Mazowieckiego, Działdowa i Ostrołęki mordowano zarówno w lesie koło Góry Komornikowskiej, jak i w piwnicach budynków obozowych. W powiatach tych 'akcja inteligencja’ trwała do kwietnia 1940 r. W jej wyniku zamordowano w obozie w Działdowie i okolicznych lasach kilka tysięcy przedstawicieli miejscowej inteligencji”. Był to ledwie wycinek aktywności Niemców na Mazurach. Na terenach przyłączonych do Rzeszy okupant zamordowało prawdopodobnie ponad 40 tys. Polaków. Drugie tyle mogło trafić do niemieckich obozów koncentracyjnych, skąd wrócił znikomy procent. Na Śląsku zginęło ponad 2 tys. lokalnych działaczy niepodległościowych, przede wszystkim byłych powstańców, którzy dwadzieścia lat wcześniej walczyli z niemiecką administracją. W Wielkopolsce zainteresowanie okupanta skoncentrowało się głównie na inteligencji poznańskiej. Także tutaj ok. 2 tys. ludzi zginęło w masowych rozstrzeliwaniach prowadzonych przede wszystkim w miejscowych Fortach. Stosunkowo największe represje dotknęły ludność Pomorza, także wcielonego do III Rzeszy. Na terenie tym mogło zginąć według różnych wyliczeń nawet o 40 tys. ludzi, co stanowi gros strat na terenach przyłączonych do III Rzeszy. Do największych zbrodni doszło w lasach piaśnickich, gdzie zginęło co najmniej 12 tys. ludzi z okręgu gdańskiego, oraz w lasach Szpęgawskich, gdzie naliczono od 5 tys. do 7 tys. ofiar. Fala represji przetoczyła się również przez bydgoskie. Tam miejscami masowej kaźni stały się m.in. Mniszek, Barbarka oraz Rudzki Most. Szacunkowe dane dotyczące Bydgoszczy mówią o kilkunastu tysiącach pomordowanych.

W Łodzi akcja wymierzona w inteligencję była opatrzona prostym kryptonimem Intelligenzaktion Litzmannstadt. W listopadzie 1939 roku Niemcy zatrzymali blisko 1500 osób, kierując się sporządzonymi wcześniej listami proskrypcyjnymi. Aresztowanych przetrzymywano albo w fabryce Bayera w Rudzie Pabianickiej, albo na terenie fabryki włókienniczej Glazera na Radogoszczu, którą następnie zamieniono w regularny obóz. Niemal do końca roku pojmanych Polaków masowo rozstrzeliwano, głównie w pobliskich lasach lućmierskich i łagiewnickich. Wśród ofiar znalazło się kilkuset nauczycieli, w tym prezesi Związku Nauczycielstwa Polskiego Edward Dudkiewicz oraz Tomasz Wasilewski. Niemcy zamordowali również byłego prezydenta Łodzi Aleksego Rżewskiego. Ten ostatni został zabity 20 grudnia 1939 roku.

W Warszawie Intelligenzaktion rozpoczęto już w październiku 1939 roku masowymi aresztowaniami wśród księży katolickich. W kolejnych miesiącach kontynuowano zatrzymania. Ofiary poddawano torturom w czasie przesłuchań. Znaczną część więźniów stracono w masowych rozstrzeliwaniach. Miejscami kaźni stały się m.in. Palmiry, Las Kabacki. W pierwszym z miejsc w grudniu 1939 roku zginął prezydent Warszawy Stefan Starzyński. Wiosną 1940 roku przez miasto przetoczyła się kolejna fala aresztowań. Był to efekt nowej polityki Hansa Franka, który nakazał wzmożenie działań wymierzonych w formujące się grupy podziemne. W marcu 1940 roku siły niemieckie zintensyfikowały również działania w kieleckim, radomskim i lubelskim. W wielu miejscach ofiarami padały przypadkowe osoby posądzane o współpracę z Polskim Podziemiem. Pretekstu do pacyfikacji szeregu świętokrzyskich wiosek dały działania oddziału Wojska Polskiego kierowanego przez mjr Dobrzańskiego ps. „Hubal”. W Krakowie tymczasem ofiarami nazistów padli przede wszystkim przedstawiciele środowiska akademickiego. Sonderaktion Krakau przeprowadzona 6 listopada 1939 roku polegała na aresztowaniu, a następnie wywiezieniu do obozów koncentracyjnych ponad 180 pracowników naukowych krakowskich uczelni, w tym Uniwersytetu Jagiellońskiego i Akademii Górniczo-Hutniczej. W kolejnych tygodniach uwięziono jeszcze ponad 120 przedstawicieli małopolskiej inteligencji, których następnie osadzono w niemieckich obozach koncentracyjnych. Zdecydowana większość pojmanych nie przeżyła wojny. W tym samym czasie dokonano również masowych zatrzymań w Częstochowie. Wreszcie na przełomie 1939 i 1940 roku aresztowania dotknęły szczególnie mocno ludność Jasła, Sanoka i okolic.

Aresztowani Polacy – w środku widoczny ks. Kazimierz Stepczyński – czekający na rozstrzelanie na Starym Rynku w Bydgoszczy we wrześniu 1939 roku. Źródło: Wikipedia, domena publiczna.

 Kontynuacja operacji

Maria Wardzyńska w świetnie udokumentowanym opracowaniu „Był rok 1939” zauważa, że wiosną 1940 roku strategia władz okupacyjnych uległa zmianie: „Po kilku miesiącach prowadzenia akcji eksterminacyjnej najeźdźca zdawał sobie sprawę, że nie osiągnął zamierzonego celu. Zostało to dobitnie wyrażone podczas zebrania Rady Obrony Generalnego Gubernatorstwa w Warszawie 2 marca 1940 r. W zebraniu tym uczestniczyli m.in. generalny gubernator Hans Frank, wyższy dowódca SS i policji w Generalnym Gubernatorstwie, sekretarz stanu ds. bezpieczeństwa Generalnego Gubernatorstwa SS-Obergruppenführer Friedrich Krüger, dowódca policji bezpieczeństwa i SD w Generalnym Gubernatorstwie SS-Gruppenführer Bruno Streckenbach, szefowie dystryktów oraz dowódcy SS i policji w dystryktach. Z meldunków policji, napływających z terenu, wynikało, że społeczeństwo polskie otrząsnęło się z depresji po klęsce wrześniowej i zamierzało nadal prowadzić walkę o wolność narodu i o odbudowę państwa”. 2 marca 1940 roku podczas spotkania dygnitarzy Generalnego Gubernatorstwa przewodzący konferencji Hans Frank zauważył konieczność zadania kolejnego ciosu odradzającym się polskim aspiracjom niepodległościowym. Przybyli na spotkanie referowali powstawanie komórek państwa podziemnego oraz aktywizowanie się społeczeństwa, które mimo przegranej nie zamierzało poddać się bezwolnie niemieckiej administracji. Jeszcze w tym samym miesiącu niemieckie siły policyjne i wojskowe dokonały masowych aresztowań Polaków, celując szczególnie w element zaklasyfikowany jako niebezpiecznie aktywny. Operacją kierował SS-Brigadeführer Bruno Streckenbach, ówczesny dowódca SD i policji bezpieczeństwa na terenie GG. W kolejnych tygodniach Niemcy odbyli jeszcze kilka spotkań, najczęściej w mniejszym gronie. Konkluzje z debat były jednak jasne i klarowne – nowa akcja musiała zatoczyć szerokie kręgi, a jej przeprowadzenie miało być oparte nie na izolowaniu wyłapywanych Polaków, lecz na ich fizycznej eksterminacji przy zastosowaniu możliwie najprostszych środków. W praktyce oznaczało to masowe rozstrzeliwania więźniów. W istocie, od końca maja 1940 roku Niemcy rozstrzeliwali Polaków zgromadzonych w obozach koncentracyjnych na terenie III Rzeszy lub też łapanych w wyniku doraźnie przeprowadzanych akcji. Także w tym wypadku zatrzymujący Polaków funkcjonariusze kierowali się sporządzonymi wcześniej listami, na których znaleźli się przede wszystkim przedstawiciele szeroko pojętej inteligencji, w tym wysoko wykształceni, sprawujący ważne funkcje polityczne i publiczne oraz hierarchowie Kościoła Katolickiego. Wspólnota religijna była przez Niemców uważana za ważne ogniwo ruchu niepodległościowego, dlatego z dużą determinacją likwidowali oni nie tylko reprezentantów Kościoła, ale i przejawy religijności w życiu publicznym. W czasie rozpoczęcia kampanii na zachodzie Europy Niemcy rozpoczęli kolejną fazę wyniszczania polskich elit. Tym razem została opatrzona kryptonimem AB – z niemieckiego Außerordentliche Befriedungsaktion. Nadzwyczajna Akcja Pacyfikacyjna, jak ją nazywano, była bezpośrednią kontynuacją Intelligenaktion i w założeniach właściwie nie różniła się od działań prowadzonych w pierwszych miesiącach okupacji, choć była ograniczona do terytoriów Generalnego Gubernatorstwa. Warto podkreślić, że termin przeprowadzenia akcji AB nie był przypadkowy. Niemcy zdążyli się bowiem umocnić na podbitych terenach, instalując tam odpowiednie organy administracyjne. Jednocześnie okupantowi udało się wyselekcjonować kolejne osoby, które nie zostały wcześniej uwięzione lub zamordowane. Wreszcie rozpoczęcie operacji przeciwko Francji, co stanowiło wówczas priorytet, w zaborczej polityce III Rzeszy, wymagało swoistego zabezpieczenia tyłów przed zagrożeniem ze strony Polskiego Podziemia. Uderzenie w polską inteligencję było dla Niemców okazją do sparaliżowania powstającego na okupowanych terytoriach ruchu oporu, a jednocześnie wpisywało się w atmosferę zastraszania polskiego elementu niepodległościowego. Krwawa rozprawa była zatem niczym innym, jak potwierdzeniem zbrodniczych planów nakreślonych jeszcze przed rozpoczęciem kampanii wrześniowej. Oficjalnie akcja AB zakończyła się 23 lipca 1940 roku rozkazem Hansa Franka. Nie oznaczało to jednak zaprzestania działań wymierzonych w polską inteligencję. Niemcy kontynuowali swoją zbrodniczą politykę, przy czym nie była ona już tak silnie ukierunkowana na konkretną warstwę społeczną. Objęła swoim zasięgiem większość Polaków, często zatrzymywanych i więzionych w drodze przypadku, jak chociażby w czasie masowych łapanek przeprowadzanych na ulicach miast. Wstrzymanie akcji nie było podyktowane sukcesami w wyniszczaniu polskiej inteligencji. Był to efekt raczej chaotycznej i nieprzemyślanej kampanii terroru, która nie była ukierunkowana na najgroźniejsze dla okupanta komórki Polskiego Podziemia.

Rozstrzelanie więźniów w Bydgoszczy. Zdjęcie za: domena publiczna.

 Trudne szacunki

Szacowanie liczby ofiar niemieckich akcji wymierzonych w polską inteligencję jest obarczone dużym ryzykiem ze względu na rozmiary i brak skoordynowania działań okupanta. W wielu miejscach przedstawiciele inteligencji zostali zamordowani niejako przy okazji szerszych działań sił niemieckich. Według szacunków Instytutu Pamięci Narodowej ofiarą Intelligenzaktion padło blisko 100 tys. Polaków. I w tym wypadku wyliczenia należy traktować z dużą dozą ostrożności, bowiem kilkadziesiąt tysięcy osób zostało zamordowanych na przełomie 1939 i 1940 roku, a kilkadziesiąt tysięcy innych wywieziono do obozów koncentracyjnych, głównie na terenie III Rzeszy, gdzie zdecydowana większość straciła życia przed końcem wojny. Formalne zakończenie akcji nie oznaczało końca prześladowań inteligencji, o czym świadczą zaplanowane i skoordynowane uderzenia w kolejnych latach. Jednym z najważniejszych przykładów jest kaźń lwowskich profesorów zamordowanych przez Niemców 4 lipca 1941 roku. Rozstrzelanych zostało wówczas 25 pracowników lwowskich uczelni oraz 18 osób związanych z profesorami, w tym członków ich rodzin. Był to kolejny po Krakowie tak jaskrawy przypadek prześladowania środowiska akademickiego. Egzekucje były obliczone na eksterminację najbardziej wartościowego elementu polskiej nauki, a przez to dalsze wyniszczanie polskiej tożsamości narodowej. Nigdy nie będzie możliwości sporządzenia pełnej listy ofiar niemieckich zbrodni, a to ze względu na rozmiar prowadzonej operacji oraz sposób zabijania. Można się domyślać, że wielu masowych mogił bezimiennych ofiar niemieckiego barbarzyństwa do dzisiaj nie odnaleziono. Najlepszym podsumowaniem tego zjawiska są słowa Hansa Franka wypowiedziane w lutym 1940 roku, które przytacza dr Jarosław Szarek: „W Pradze np. wywieszono wielkie czerwone plakaty podające do wiadomości, że tego dnia rozstrzelano 7 Czechów. Powiedziałem sobie wtedy: Gdybym chciał przeznaczyć po jednym plakacie na każdych siedmiu rozstrzelanych Polaków, wówczas wszystkie lasy razem wzięte nie wystarczyłyby na wyprodukowanie dostatecznej ilości papieru”.

Zdjęcie tytułowe: Polacy aresztowani w Gdyni w 1939 roku. Zdjęcie za: Wikipedia, domena publiczna.